Do przetargu na wykonanie tak zwanych nakładek asfaltowych na drogach we Włochach wystąpiła jedna z fim. Ze względów formalnych spółka nie miała szans na wygraną. Właściciel zapowiedział, że złoży skargę do Urzędu Zamówień Publicznych. Proponował jednocześnie, że odstąpi od odwołania, jeśli tylko gmina zleci mu wykonanie części prac.
Właściciel spółki, konkurencyjnemu przedsiębiorstwu zaproponował, że nie będzie protestował przeciw przetargowi, jeśli ten zleci mu 30 procent prac. O wizycie właściciela spółki w konkurencyjnej firmie została natychmiast zawiadomiona prokuratura. Miała bowiem miejsce próba udaremnienia przetargu publicznego, co narusza przepisy.
Dodatkowo jeden z radnych gminy oświadczył, że jest gotowy pośredniczyć w mediacjach z firmą, która w zamian za wycofanie doniesienia z prokuratury miałaby nie składać protestu do ZUP.
Tymczasem prokuratura rejonowa na Ochocie postanowiła sprawę umorzyć. Asesor prokuratury Katarzyna Szeska uznała bowiem, że firma wykorzystała... "zwyczaje panujące w gospodarce rynkowej dla osiągnięcia celu w postaci zawarcia korzystnej umowy".
ŻW/gut/d.nyg