Możliwe są natomiast zmiany w jego rządowym otoczeniu.
Szef Kancelarii Premiera Marek Wagner uważa, że są to jedynie potknięcia, które nie mogą wpływać na pozytywną ocenę rzecznika.
Te "potknięcia" - pisze "Życie" - zaczęły się od wyjaśnień rzecznika w sprawie podróży zagranicznych rodziny premiera. Nie chciał powiedzieć, kto ma za nie zapłacić. Argumentował, że... nie wiadomo, jak regulował to rząd Jerzego Buzka. Udział - jako osoba towarzysząca - synowej Leszka Millera w delegacji podczas wizyty w Moskwie tłumaczył tak: "wiążą ją więzi natury sentymentalnej, jest z pochodzenia Ukrainką". Padło to w programie "Kropka nad i" w TVN, w którym Tober ostro polemizował z posłem PO Janem Rokitą.
Nie minęło kilka dni, a rzecznik rządu znów stał się negatywnym bohaterem mediów. Gdy pojawiła się informacja, że szef rządu zasłabł w USA, Tober dobitnie mówił dziennikarzom: - To bzdura wyssana z palca! Wówczas - dodaje "Życie" - zareagowała nawet przychylna rządowi "Trybuna", która napisała: "To nie pierwszy przypadek, kiedy rzecznik mówi za dużo lub nie tak, jak trzeba".
iar/Życie/płużyczka/dj