Publicysta "Życia" Łukasz Warzecha zastanawia się, czy Polska może odegrać znaczącą rolę w bliskowschodnim konflikcie.
"Można by sobie tego życzyć" - czytamy w dzienniku. Komentator podkreśla, że każde działanie które zrywa z naszym tradycyjnym prowincjonalizmem w polityce zagranicznej jest godne pochwały.
"Wobec zażartości konfliktu nasza marginesowa pozycja w polityce międzynarodowej może okazać się atutem. Obawiam się tylko, czy nie wyrwaliśmy się przed orkiestrę. Nawet w ostatnich miesiącach zdarzały się bowiem sytuacje, gdy ważne oświadczenia były wydawane bez uzgodnienia w kraju, inicjatywy podejmowane bez konsultacji, działania dyplomatyczne prowadzone po dyletancku" - czytamy w "Życiu".
"Jeśli tak jest i tym razem, narażamy się na kompromitację i potwierdzenie opinii, że nasza polityka zagraniczna jest prowincjonalna i nieprofesjonalna. W takim wypadku w ogóle lepiej się nie wychylać" - zaznacza komentator "Życia".
iar/życie/kry/dj