Najwyżej 400 euro rocznie dopłaty zamiast spodziewanych 1700 ma otrzymywać przeciętny polski rolnik uprawiający 8 hektarów zboża po wejściu naszego kraju do UE - informuje dzisiejsze "Życie".
W pierwszym roku po przystąpieniu Polski do Unii, polscy rolnicy otrzymają najwyżej jedną czwartą tych dopłat, które dostają rolnicy francuscy czy holenderscy - zaproponuje już 30 stycznia Komisja Europejska. Oznacza to duże rozczarowanie dla polskich rolników, którym od lat nasi politycy obiecywali pełne dopłaty z brukselskiej kasy. Warunki finansowe naszego członkostwa w UE będą więc trudne.
Co prawda, dyplomaci unijni przewidują stopniowy wzrost dopłat, ale dopiero po 10 latach wszyscy rolnicy UE dostawaliby po równo. Nigdy jednak polski rolnik nie otrzyma tyle co obecnie jego unijny kolega.
Niemcy, Wielka Brytania i Holandia chcą bowiem wymusić już teraz wstępne zobowiązanie Piętnastki, że unijne dotacje dla rolników będą malały, a w przyszłości zostaną całkowicie zlikwidowane. Tak twierdzą w rozmowie z "ŻYCIEM" holenderscy dyplomaci. Chodzi o to, aby Polska, będąc już członkiem UE i mając prawo weta, nie zdołała zablokować debaty budżetowej na lata 2000-2013. Kraje, które w największym stopniu finansują UE, obawiają się, że nasz rolniczy kraj może wówczas zażądać utrzymania albo nawet zwiększenia dopłat dla rolników. Przed rozszerzeniem UE chcą więc wiedzieć, jakich zobowiązań finansowych mogą się spodziewać w przyszłośćci, a następnie możliwie ograniczyć koszta na najbliższe dziesięciolecia.
iar/Życie/płużyczka/dj
