Proboszcz parafii Najświętszej Marii Panny w Czarnem uważa, że jego kościół powinien być utrzymywany przez miejscowy samorząd, bo nadal ważny jest edykt króla Władysława Czwartego Wazy, który taki obowiązek nałożył na władze tego pomorskiego miasteczka - pisze "Życie".
Edykt kończył czas waśni między protestantami a katolikami. Ci pierwsi w pierwszej połowie siedemnastego wieku sprawowali na tych terenach władzę. Na mocy edyktu władze Czarnego miały "po wsze czasy" utrzymywać kościół katolicki w tej miejscowości. Kolejni proboszczowie długo nie zwracali uwagi na ten dokument. Zrobił to dopiero ksiądz Andrzej Pacholski, gdy zaczął poszukiwać źródeł finansowania świątyni, która wymaga generalnego remontu. "Prawnik orzekł, że edykt jest ciągle ważny, ponieważ nikt go do tej pory nie odwołał, można się więc na niego powoływać" - uważa ksiądz Pacholski. Dlatego postanowił wystąpić z roszczeniami wobec gminy. Burmistrz Jan Zieniuk nie ukrywa zdziwienia. Według niego bowiem powoływanie się na edykt królewski z siedemnastego wieku nie ma sensu, bo w Polsce już dawno zniesiono monarchię. Dodał jednak, że władze rozważą, na jaką pomoc dla kościoła ich stać. "Sądzę, że dojdziemy do porozumienia z księdzem proboszczem" - powiedział "Życiu" burmistrz Zieniuk.
Ksiądz proboszcz na razie nie komentuje deklaracji burmistrza. Natomiast bardzo podzieleni są sami mieszkańcy Czarnego. Jedni uważają, że z księdza wyszedł cwaniak. Są też tacy, którzy twierdzą, że proboszcz ma prawo zwracać się w tym przypadku o pomoc w utrzymaniu kościoła.
O tym, że kościół w Czarnem powinien być utrzymywany przez samorząd napisało "Życie" w artykule "Z królewskim edyktem do samorządu".
życie/ makowska/magos
