Pierwsze ulewne deszcze mogą doprowadzić do dalszych osunięć skarpy.
Tymczasem lokalne władze i Urząd Morski tracą czas na niekończące się i bezowocne dyskusje - pisze gazeta. W lipcu 1992 roku specjalna komisja, złożona z przedstawicieli Polskiej Akademii Nauk, Urzędu Morskiego, Przedsiębiorstwa Robót Czerpalnych, stwierdziła, że należy "zapoczątkować współpracę" w ramach zespołu do spraw ratowania Jastrzębiej Góry i Półwyspu Helskiego. Poza "zapoczątkowaniem" nic się jednak nie stało - pisze "Życie".
Kilka lat temu Urząd Morski wybudował opaskę u podnóża skarpy, osłaniającą ją od działania fal. Niestety zabrakło pieniędzy na dalsze prace, polegające na zabezpieczeniu skarpy przed spływającą wodą deszczową. Również władze lokalne nie przyłożyły się wystarczająco do ratowania skarpy poprzez uporządkowanie gospodarki ściekowej i kanalizacji choć - jak ironicznie zauważa "Życie" - "udało się" jakoś wygospodarować fundusze na zabezpieczenie skarpy w rejonie ośrodka wypoczynkowego Ministerstwa Finansów.
Każdy podchodzi do problemu ze swojej strony. Widzi "swój kawałek" skarpy, podczas kiedy należy nadać przedsięwzięciu status akcji ratunkowej, co pozwoli uruchomić odpowiednie siły i środki. Trzeba zrobić to natychmiast - pisze "Życie" w artykule pod tytułem "Czekając na obsuwę".
"Życie"/Piotrowska/Chod.