Ta decyzja Ministerstwa Zdrowia ma przynieść oszczędności wysokości 10 milionów złotych rocznie. Ministerstwo broni się przed zarzutami błędnie kalkulowanych oszczędności twierdzeniem, że kasy chorych mogą zapisać w kontraktach ze szpitalami, że takie szczepienie jest konieczne.
Odporność na żółtaczkę B można uzyskać po trzech dawkach szczepionki, która w aptekach kosztuje od 60 do 90 złotych. Szpitale zapowiadają, że za sam zastrzyk pacjent nie będzie musiał płacić.
Sytuacja ta jest szczególnie niebezpieczna dla szpitali. Nie mogą bowiem odmówić przyjęcia chorego, który odmówi zaszczepienia się. W przypadku natomiast zakażenia szpitalnego - do którego dochodzi w od 60 do 80 procent przypadków - szpitalowi grozi proces o wypłacenie odszkodowania. Może to doprowadzić do sytuacji, że lekarze będą starali się przekonywać do szczepień wskazując na dużą liczbę zachorowań. Obawa przed żółtaczką może więc doprowadzić do sytuacji, że z operacji będą rezygnowali ci, których nie będzie stać na szczepionkę.
Ministerstwo Zdrowia zrezygnowało również z szczepień przeciwgruźliczych u 19-latków. Jednak w tym przypadku lekarze nie zgłaszają sprzeciwu, wobec praktycznego braku uzasadnienia tych szczepień.
Życie/IAR/smulski/trela