Dzieje się tak, bo nie ma rzetelnego rozpoznania potrzeb szkoleniowych przez ponad połowę kuratoriów oświaty i część samorządów. W rezultacie, zamiast bardzo potrzebnych szkoleń na przykład w zakresie zwalczania zjawisk patologicznych, organizowano inne, mniej potrzebne. Nauczyciele często z własnych pieniędzy muszą płacić za tego typu kursy.
Zdaniem NIKu, fakt, że ośrodki dokształcające sięgały do prywatnych pieniędzy nauczycieli, to w dużej mierze wina kuratoriów i resortu oświaty, które niedostatecznie kontrolowały tego typu placówki. Na przykład, dyrektor jednego z podkarpackich ośrodków zarobił dodatkowo, w ciągu dwóch lat, 150 tysięcy złotych.
Kontrola NIK dotyczyła lat 2001-2003.