Jutro mija termin zebrania 10 tysięcy podpisów wyznaczony przez komisarza wyborczego.
Akcję popierały zdecydowanie PO, PiS, SDPl i Samoobrona.
Podpisy zebrano mimo, że posiadający większość w Radzie Miasta klub radnych SLD prowadził kontrkampanię i namawiał swoich zwolenników do bojkotu referendum. Podpisy były zbierane w zasadzie wszędzie - w sklepach, wśród znajomych, przy stolikach ustawionych w centrum miasta, ale także na giełdzie samochodowej i bazarze.
Aby referendum było ważne, do urn będzie musiało pójść minimum 30 procent uprawnionych do głosowania Gorzowiaków.
Nadal oficjalnie urzędujący prezydent Gorzowa przebywa w szczecińskim areszcie od 21 - go października.