Zainteresowanie zaplanowanym na 14 maja Nadzwyczajnym Walnym Zgromadzeniem Akcjonariuszy Elektrimu przeszło najśmielsze oczekiwania. Zarejestrowali się na nie akcjonariusze, którzy reprezentują 57 proc. kapitału akcyjnego spółki. To rekord. Na poprzednim zgromadzeniu w czerwcu 2000 r. frekwencja była blisko dwukrotnie niższa.
7 maja zakończył się czas przewidziany na rejestrację akcjonariuszy, którzy chcą uczestniczyć w Nadzwyczajnym Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy Elektrimu. Jego termin wyznaczono na 14 maja. Dzisiaj zostanie podana pełna lista zarejestrowanych posiadaczy akcji tego holdingu (będzie do wglądu w siedzibie spółki).
Mamy rekord
Już wczoraj rano spekulowano, że frekwencja na walnym będzie rekordowa i wyniesie grubo ponad 40 proc. reprezentantów całego kapitału akcyjnego spółki. Kilka godzin później mówiono już o ponad 50 proc. Ostatecznie okazało się natomiast, że frekwencja wyniesie aż 57 proc., choć informacja ta nie została oficjalnie potwierdzona.
- Nie komentujemy tych informacji. Lista będzie wkrótce dostępna publicznie - mówi Jacek Walczykowski, wiceprezes Elektrimu.
- Tak wysoka liczba zarejestrowanych akcji jest kompletnym zaskoczeniem. To jednak dobra informacja, ponieważ świadczy o tym, że akcjonariuszom Elektrimu bardzo zależy na wyjaśnieniu sytuacji w spółce - mówi Michał Marczak, analityk DI BRE Banku.
Trafiona prognoza
Jedną z nielicznych osób, która w swoim raporcie przewidziała tak dużą aktywność inwestorów, była Anna Wosiek, analityk SG Securities.
- Liczyłam na frekwencję wynoszącą od 54 do 59 proc. Uważam, że tak duża liczba zarejestrowanych akcji daje większe szanse Vivendi na zdobycie kontroli nad nową radą nadzorczą, choć nadal w grę wchodzi również ten drugi scenariusz, w którym większe poparcie zyska obecny zarząd spółki - mówi Anna Wosiek.
Całkowicie odmiennego zdania jest jednak Michał Marczak.
- Tak duża frekwencja może świadczyć o tym, że akcjonariusze popierający obecny zarząd zdominują nową radę, choć nie wiadomo do końca, kogo do swojej koncepcji przekonało Vivendi - mówi analityk DI BRE.
Przypomnijmy, że oficjalnie Francuzi mają zaledwie 10 proc. akcji Elektrimu, zapewne dalsze kilka procent 'zaparkowali' w zaprzyjaźnionych instytucjach finansowych.
Podczas ostatniego głośnego WZA Elektrimu (w czerwcu 2000 r. przepadł wniosek o nową emisję akcji) frekwencja wyniosła zaledwie 31 proc., ale w przypadku tej firmy była to dotychczas standardowa wielkość.
Francuzi na tarczy?
Najważniejszym formalnym punktem poniedziałkowego zgromadzenia jest głosowanie grupami nad zmianami w radzie nadzorczej spółki. Nowa RN zapewne zmieni zarząd, z którego i tak zamierza odejść prezes Barbara Lundberg.
Niemniej istotna będzie jednak próba sił, w której powinny zmierzyć się obecny zarząd spółki oraz Vivendi.
Obie strony zamierzają sprzedać akcjonariuszom własne koncepcje podziału spółki na część telekomunikacyjną i energetyczną. Jeśli prawdą jest, że Francuzi zdołali zebrać tylko kilkanaście procent głosów, przegrają bój o swoją obecność w Elektrimie. To zaś otworzyłoby drogę do przejęcia pełnej kontroli nad Polską Telefonią Cyfrową (sieć komórkowa Era) i grupą operatorów stacjonarnych przez Deutsche Telekom.