Wagon był przepełniony, ponieważ ludzie jechali do pracy.
Moskiewska prokuratura rozważa dwie wersje wydarzeń: zamachu dokonała terrorystka-samobójczyni albo ekspolodował ładunek wybuchowy, umieszczony w torbie bądź plecaku. Mógł on mieć moc do pięciu kilogramów trotylu. Większość komentatorów twierdzi, że zamachu dokonali czeczeńscy separatyści. Atak na metro zapowiadał dowódca polowy Szamil Basajew.
Teraz w Moskwie wszyscy zastanawiają się, co zrobić, by uniknąć dalszych zamachów. Politycy proponują wprowadzenie drastycznych metod kontroli. Wiceprzewodniczący Dumy Dymitrij Rogozin zaproponował nawet wprowadzenie stanu wyjątkowego:"Zamach to powód, by władza pokazała wreszcie, że istnieje" - powiedział Rogozin.
Temu pomysłowi zdecydowanie przeciwstawia się kandydat na prezydenta Iwan Rybkin. Jego zdaniem, problem politycznego terroryzmu można rozwiązać jedynie politycznymi metodami i klucz do tego leży w Czeczenii.