Jedna z poparzonych pacjentek białostockiego ośrodka onkologicznego domaga się zadośćuczynienia w wysokości dwustu tysięcy złotych. Dziś przed Sądem Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się - i został od razu odroczony - proces jednej z pięciu kobiet, poparzonych na skutek awarii sprzętu do naświetlania. Białostocki szpital domaga się oddalenia powództwa. Poszkodowana nie przyszła na rozprawę w związku z tym, że przechodzi kurację w Instytucie Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni. Rozprawa została zatem odroczona, ale przedtem sędzia zadał kilka pytań przedstawicielowi białostockiego ośrodka onkologicznego. Nie potrafił on powiedzieć kto jest odpowiedzialny za cierpienie pacjentki. Zapytany o stan aparatu do naświetlań, powiedział, że był on ostatnio serwisowany w 1993 roku i miał gwarancje do 2002 roku. Proces o zadośćuczynienie wytoczony przez kolejną pacjentkę rozpocznie się w poniedziałek.