Rzecznik prasowy zakładu karnego we Wronkach powiedziała, że mimo rozszerzenia protestu, w celach jest spokojnie. Major Iwona Ptak dodała, że podwojono liczbę strażników, pilnujących skazanych i do odwołania zawieszono odwiedziny. Osadzeni protestują przeciwko trudnym warunkom socjalnym panującym w celach. W zakładzie karnym we Wronkach wyroki odsiaduje obecnie 1800 osób. Zgodnie z przepisami w tym, wybudowanym pod koniec XIX wieku więzieniu, powinno przebywać najwyżej 1400 skazanych.
Nieoficjalnie mówi się, że w czasie obiadu do protestujących dotąd osadzonych dołączą kolejni. Osadzeni jednak nie głodują. Jedzą to, co kupili w zakładowej kantynie.
Przeciwko przepełnieniu więzień protestują takze osadzeni w zakładach karnych w Kłodzku i Wołowie. Łącznie w trzech więzieniach protest prowadzi ponad tysiąc więźniów.
Według szefa Centralnego Zarządu Więziennictwa Jana Pyrcaka, odmawiający przyjmowania więziennych posiłków skazani mogą już przerwać protest, ponieważ dzięki mediom ich problemy zostały zauważone, choć jak przyznaje Pyrcak nie ma szans na natychmiastową poprawę sytuacji.
Generał Pyrcak powiedział w Programie Pierwszym Polskiego Radia, że sytuacja jest poważna, ale nie uważa jej za dramatyczną. Przyznał, że "niewiele może zrobić", co najwyżej "apelować o zdrowy rozsądek".
Jan Pyrcak poinformował, że liczba osadzonych wzrosła z 54 tysięcy przed kilku laty do ponad 80 tysięcy obecnie. W więzieniach jest zaś tylko 69 tysięcy miejsc, z czego - jak generał Pyrcak podkreślił - 5 tysięcy zostało stworzonych "sztucznie", po przebudowaniu siłowni, świetlic i kaplic. Średnie przeludnie wynosi 15 procent, ale na przykład w zakładzie w Wołowie - 40 procent. Według generała, w obecnych warunkach niemożliwe jest spełnienie ustawowej normy, przewidującej 3 metry kwadratowe na każdego więźnia.