Incydent obrzucaniem jaj miał miejsce przed jednym z paryskich teatrów, do którego Aleksander Kwaśniewski wraz z delegacją przyjechał na koncert. Choć celem ataku - co podkreślają sprawcy - był prezydent, to jednak żadne z jajek w Aleksandra Kwaśniewskiego nie trafiło. Jajka wylądowały natomiast na ochroniarzach, ucierpiała też małżonka prezydenta i szef protokołu dyplomatycznego MSZ.
Sprawcy, złapani na gorącym uczynku z dowodami rzeczowymi w rękach, zostali we Francji skazani na trzy miesiące więzienia za naruszenie nietykalności osób, które ucierpiały.
W Polsce prokurator żądał dla Wojciecha T. i Łukasza K kar po roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata.
Według prokuratora - kary powinny być surowe, ponieważ mają nauczyć oskarżonych, że najlepszym miejscem na manifestowanie poglądów politycznych jest urna wyborcza, a środkiem do tego nie jajka, lecz karta do głosowania.
Obaj podsądni wnieśli o uniewinnienie. Twierdzili, że atakowali jajkami nie prezydenta - organ władzy państwowej, ale pana Aleksandra Kwaśniewskiego - osobę prywatną, której postępowania i poglądów nie akceptowali.