Obecnie w Sejmie trwa debata na ten temat.
Podstawową bolączką wymiaru sprawiedliwości jest - według ministra - przewlekłość postępowań oraz zalew prokuratur oraz sądów nowymi sprawami, które czekają na rozpatrzenie po kilka miesięcy. Jednocześnie Grzegorz Kurczuk przyznał, że przyczyną tego stanu rzeczy są nie tyle braki kadrowe i finansowe, co zła organizacja pracy sądów i prokuratur oraz brak chęci, aby to zmienić.
Z drugiej strony przypomniał, że sądy są w ostatnich latach obarczone dodatkowymi obowiązkami, takimi jak rozpatrywanie spraw do tej pory rozstrzyganych przez kolegia, czy orzekanie o tymczasowych aresztowaniach. "Takiej pracy i Herkules nie udźwignie, a nasz wymiar sprawiedliwości Herkulesem nie jest" - mówił minister sprawiedliwości. Zauważył, że sytuacja jest tym lepsza, im dalej od Warszawy, choć - jak zaznaczył - to stolica powinna być wizytówką wymiaru sprawiedliwości.
Minister przekonywał posłów, że zrobił, co mógł by poprawić sytuację i wymiaru sprawiedliwości. Zadbał między innymi o zwiększenie nakładów budżetu na sądownictwo oraz wzrost liczby etatów sędziowskich i prokuratorskich.
Grzegorz Kurczuk zapowiedział też podzielenie mającego największe zaległości warszawskiego Sądu Okręgowego, kórego określił mianem "molocha".