Zdaniem posłów LPR, marszałek Borowski blokuje w Sejmie inicjatywy klubów opozycyjnych. Przedstawiciel wnioskodawców Roman Giertych z Ligi Polskich Rodzin podkreślił, że wniosek nie ma charakteru personalnego, a raczej dotyczy zasad pracy Sejmu. Zdaniem Giertycha, parlament jest obecnie -jak to określił- "maszynką do głosowania ustaw rządowych i proeuropejskich". LPR uważa, że w Sejmie nie ma obecnie miejsca na otwartą debatę.
Z uzasadnieniem przedstawionym przez Ligę Polskich Rodzin zgodził się wiceprzewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości Ludwik Dorn. Jego zdaniem opozycja w obecnym parlamencie jest marginalizowana, a Sejm nie jest miejscem poważnej debaty o sprawach kraju.
Szef klubu SLD Jerzy Jaskiernia określił wniosek LPR jako "bezzasadny" i "nie oparty na żadnych argumentach". Zdaniem Jaskierni, wniosek jest jedynie próbą eksponowania argumentów Ligi. Eugeniusz Kłopotek z PSL i szef klubu SLD uważają, że marszałek Marek Borowski wykazał się wielkimi umiejętnościami w czasie trudnych debat parlamentarnych.
Innego zdania są dwa kluby opozycyjne - Samoobrona i Platforma Obywatelska, które mają zastrzeżenia do pracy marszałka. Obydwa kluby nie poprą jednak wniosku LPRu.
Posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska z Platformy podkreśliła, że jej ugrupowanie nie chce mnożyć konfliktów w Sejmie. Posłanka przyznała jednak, że PO ma znaczne zastrzeżenia, co do pracy marszałka. Z kolei zdaniem posła Krzysztofa Filipka z Samoobrony, odwołanie marszałka byłoby niezgodne z prawem, tak samo jak odwołanie Andrzeja Leppera z funkcji wicemarszałka.
LPR przedstawił wniosek o odwołania marszałka po tym, jak Marek Borowski nie wprowadził pod obrady przygotowanego przez LPR projektu uchwały w sprawie ustąpienia prezesa NBP. Głosowanie w tej sprawie odbędzie się jutro. Prawo i Sprawiedliwość oraz Liga Polskich Rodzin dysponują jednak zbyt małą ilością głosów, aby wniosek został przyjęty.