Służby ratownicze kontynuują poszukiwania sześciu osób, które zaginęły po wybuchu w Zakładach Likwidacji Amunicji w słowackiej miejscowości Novaky, 120 km od Bratysławy.
Ponad 30 przewodników z psami przeszukuje 20-metrowy krater, jaki został po wybuchu, a także teren w promieniu 5 km od miejsca wypadku.
_ W zakładach na zlecenie słowackiej armii rozbrajano miny przeciwczołgowe, systemy rakietowe i amunicję. _
W ocenie mediów, są niewielkie szanse na to, że poszukiwana szóstka przeżyła - temperatura podczas wybuchu wzrosła do 3 tysięcy stopni, a fala uderzeniowa zniszczyła budynki oddalone nawet o 10 km od miejsca wybuchu. Hala została zmieciona z powierzchni ziemi. Na miejscu wybuchu pozostał 20 metrowy krater, a wokół mnóstwo amunicji. Odłamki betonu, wyrzucone siłą eksplozji, znajdowano w promieniu kilku kilometrów.
W wyniku eksplozji, do której doszło w piątek ok. godziny 16.30, zginęły dwie osoby, sześć zostało ciężko rannych, a 20 odniosło lżejsze obrażenia.
_ Niewykluczone, ze bilans ofiar nie jest jeszcze ostateczny. Dyrekcja zakładu przyznała bowiem, że pod szczątkami 100-metrowej hali, w której rozbrajano pociski i rakiety, znajdowały się bunkry a lista zatrudnionych wykazuje na pewne nieścisłości. _
Na nadzwyczajnej konferencji prasowej minister obrony Frantiszek Kaszycki powiedział dziennikarzom, ze w Zakładach zginęły dwie osoby, sześć zostało ciężko rannych, a 20 dalszych odniosło lżejsze obrażenia. Przyczyny wybuchu bada specjalna komisja.
Podobne eksplozje miały miejsce jedynie w Rosji i w Chinach. Mieszkańcy Novak mogą i tak mówić o ogromnym szczęściu. W pobliżu zakładów znajduje się fabryka chemiczna. Fala uderzeniowa wybiła okna w fabryce i naruszyła bramę wjazdową. Dyrekcja zapewniła, że nie doszło do wycieku substancji chemicznych.