Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Śmierć inna niż w krajach dobrobytu, czyli jak umiera się w PKP

0
Podziel się:

Pośpieszny pociąg z Przemyśla wtoczył się na dworzec w Katowicach punktualnie o 16.45 i po czterech minutach ruszył w kierunku Wrocławia. Chwilę później gwałtownie zahamował. Między przyjazdem a odjazdem zachrobotał w megafonach groźny komunikat: funkcjonariusze policji proszeni są jak najszybciej na peron pierwszy!

Śmierć inna niż w krajach dobrobytu, czyli jak umiera się w PKP

Tłum nacierał już w kierunku wagonów, więc chyba nikt tych słów nie słyszał. Kiedy jednak po krótkiej podróży koła zajęczały na szynach, starszy jegomość w przepełnionym wagonie koło „Warsu” krzyknął: odbiło wam czy co?!

Pretensja była adresowana do dwóch młodych policjantów, którzy przebijali się przez tłum w kierunku odległego przedziału. Pasażerowie wyszli z niego na korytarz i nawoływali ponad głowami pozostałych: ludzie szybciej, bo człowiek umiera! Kretyn w takiej sytuacji zorientowałby się, że należało wezwać lekarza, a nie mundurowych. Gdy ci w końcu dotarli na miejsce rozgrywającego się dramatu, zamiast telefonować po karetkę, zaczęli ustalać przebieg zdarzeń. W tym samym czasie do przedziału przedostała się podróżująca pociągiem lekarka, starsza kobieta, która zaczęła reanimować umierającego. Po długiej i nieudanej próbie ofuknęła policjantów: panowie, wezwijcie, do cholery, karetkę!

Jeden z funkcjonariuszy spojrzał na kobiecinę tak, jakby chciał powiedzieć: pani tu nie rządzi, ale drugi, widać inteligentniejszy, wywołał wreszcie przez radiotelefon centralę i oznajmił, że potrzebny jest zespół reanimacyjny. Mijały kolejne długie minuty, zanim na peronie pojawiła się ekipa ratunkowa.

W tym czasie z opowieści podróżnych wyłonił się przebieg zdarzeń. Pasażer, który umierał na rękach emerytowanej lekarki, wsiadł do pociągu na początkowej stacji, czyli w Przemyślu. Porządnie ubrany mężczyzna koło czterdziestki przez całą drogę czytał gazety i do nikogo się nie odzywał. W Krakowie do przedziału dosiadł się facet o wyglądzie lumpa. Jeszcze nie było takiego tłoku jak w Katowicach. Inni podróżni z feralnego przedziału wychodzili za potrzebą albo do wagonu restauracyjnego, więc teraz nie dało się ustalić, czy ci dwaj znali się wcześniej. Ktoś jednak wyraźnie zapamiętał, że lump częstował porządnego zielonkawym płynem z butelki. Potem nadeszli konduktorzy i lump zaczął uciekać, jakby nie miał biletu. Wyskoczył na najbliższej stacji, a chwilę potem czterdziestoletni mężczyzna zaczął tracić przytomność.

Gdy zespół reanimacyjny wszedł do wagonu, emerytowana lekarka rzuciła w nerwach: chyba trochę za późno! Wtedy okazało się, że ratownicy nie zabrali ze sobą aparatu, którym można pobudzić zatrzymane serca. Jeden z ratowników poszedł więc do karetki, a że ta stała z drugiej strony dworca, nie było go przez następne dziesięć minut. Kiedy wrócił, ekipa zamknęła za sobą drzwi do przedziału i zaciągnęła na nich zasłonki. Długo nie wychodzili. Może obawiali się reakcji ludzi. W końcu najmłodszy z zespołu wystawił głowę na korytarz i ze specjalistycznej walizki wyjął brezentowy worek, żeby zapakować zwłoki.
Wówczas jeden z podróżnych nie wytrzymał: – Facet żyłby, gdybyście nie łazili jak muchy w smole.

Jeden z policjantów pomyślał pewnie, że uwaga kierowana jest do niego, więc od razu odszczeknął do mężczyznę: – Pan jechał w tym przedziale? No to mam parę pytań. I dowodzik osobisty proszę.

– Panie detektyw – wkurzył się podróżny. – Koło drzwi leży torba z butelką, którą tamten zostawił, wyskakując z wagonu.

Zdziwiony odkryciem policjant wziął torbę i zniknął w przedziale, w który ekipa ratunkowa przygotowywała nieboszczyka do wyniesienia z pociągu.

Na korytarzu zaś rozmowa przeniosła się w obszary ekonomiczne. Ludzie rozmawiali o tym, że PKP nie ma pieniędzy, policja jest niedofinansowana, a służba zdrowia cienko przędzie. Dlatego w Polsce umiera się czasem inaczej niż w krajach powszechnego dobrobytu. I o tym, że niepotrzebnie stali w kolejkach po akcje PKO BP, skoro teraz bez problemu można je będzie kupić nawet przez internet.

Autor pracował w „Prawie i Życiu” oraz „Przeglądzie Tygodniowym”. Obecnie jest redaktorem naczelnym „Panoramy Opolskiej” i wiceprezesem Krajowego Klubu Reportażu.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)