Jeńcy wzięci do niewoli zostaną przekazani ONZ, a nie Stanom Zjednoczonym.
Amerykańskie samoloty bombardowały dziś nadal jaskinie, bunkry i pozycje obronne al Kaidy. Był to już dziesiąty dzień bombardowań tego rejonu. Dowodztwo USA jest jednak sceptyczne wobec stwierdzeń Sojuszu Północnego o całkowitym pokonaniu Talibów.
Nadal też nie wiadomo gdzie znajdują się Osama bin Laden i mułła Omar.
Minister obrony Afganistanu Mohammad Fahimi uważa, że międzynarodowe siły pokojowe, które miałyby być wysłane do Afganistanu, powinny liczyć nie więcej niż 1000 żołnierzy i odgrywać tam "ograniczoną rolę".
Zapytany o to czy zgodnie z porozumieniem zawartym w Bonn ze stolicy zostaną wycofane wszystkie siły wojskowe, Mohammad Fahim odpowiedział, że w Kabulu nie ma takich sił, lecz - jak podkreślił - "są tam jedynie siły bezpieczeństwa".
Amerykański sekretarz stanu Colin Powell wyraził zadowolenie z gotowości Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec wysłania do Afganistanu sił pokojowych. Oczekuje się, że w siłach pokojowych uczestniczyć też będą Włochy, Bangladesz, Turcja i Jordania. Wielka Brytania zgodziła się w zasadzie na dowodzenie siłami pokojowymi ONZ w Afganistanie, ale formalna decyzja nie została jeszcze podjęta.
Według jednej z pakistańskich gazet, po zajęciu Kandaharu siły opozycji antytalibskiej zabiły około 70 leżących w szpitalu Arabów, którzy należeli do wojsk popierających talibów. Dziennik "Jang" twierdzi, że w czasie szturmu na określane jako ostatni bastion talibów miasto zginęło około 200 Arabów. Władze miasta zwróciły się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o uprzątnięcie ciał. Sami mieszkańcy spalili około 50 ciał znalezionych na lokalnym lotnisku.
