Wcześniej pochód robotników przeszedł ulicami miasta. Na trasie prowadzącej od Stoczni do Urzędu gromadzili się przechodnie i bili uczestnikom marszu brawo.
Stoczniowcy pojawili się przez siedzibą firmy około ósmej rano, domagając się wypłaty zaległych wynagrodzeń. Do robotników wyszedł prezes stoczni Ryszard Kwidziński. Mówił, że winę za złą sytuację Stoczni ponosi minister skarbu Wiesław Kaczmarek, który do tej pory nie wydał decyzji o dofinansowaniu Agencji Rozwoju Przemysłu.
Wiceprezes do spraw produkcji Grzegorz Huszcz deklarował, że zarząd firmy gotowy jest do ustąpienia ze stanowiska, jeżeli konsorcjum banków wyrazi takie żądanie. Zapowiedział on, że zarząd ustąpi, kiedy rowiązane zostaną sprawy związane z konsorcjum - kredyt pomostowy i dalsze finanowanie funkcjonowania przedsiębiorstwa. Huszcz dodał, że zarząd oczekuje od banków nazwisk nowych kandydatów do zarządu.
W Stoczni - mimo przestoju - kilka spółek pracuje. Pracownicy powiedzieli Radiu Szczecin, że jedna ze spółek kończy statek. Mimo to, ci pracownicy też nie dostają pieniędzy.
