Szczecińscy stoczniowcy zakończyli kolejny - siódmy już- marsz ulicami Szczecina. 3 tysiące robotników wróciło do stoczni.
W czasie marszu stoczniowcy obrzucili jajkami, butelkami i kaskami zachodniopomorski Urząd Wojewódzki. Pracownicy Stoczni Szczecińskiej, zażądali zrzeczenia się mandatów poselskich przez ministra gospodarki Jacka Piechotę oraz wszystkich deputowanych z województwa Zachodniopomorskiego. Ich zdaniem nie zrobili oni nic dla ratowania stoczni.
Stoczniowcy chcą zebrać sto tysięcy podpisów podpisów pod listem wzywającym do odwołania ministra gospodarki."W naszej opinii działanie pana posła, a w szczególności oszustwa i kłamstwa, jakich się dopuścił wobec pracowników stoczni powodują, że utracił on mandat zaufania społecznego i nie może dłużej wykonywać swoich obowiązków" - czytamy w liście napisanym przez protestujących.
Przewodniczący komitetu protestacyjnego Janusz Gajek zaapelował do wszystkich zakładów w Polsce, aby solidaryzowały się ze Stocznią Szczecińską.
Wczoraj wiceminister gospodarki Maciej Leśny zapowiedział, że stoczniowcy otrzymają w poniedziałek z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych pierwszą część wypłaty na poczet zaległych wynagrodzeń. Podstawą do wypłacenia pracownikom Stoczni Szczecińskiej jednomiesięcznych wynagrodzeń z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych ma być zarządzenie prezesa Stoczni Zbigniewa Karkoty o zaprzestaniu działalności gospodarczej. Prezes polecił zaprzestać zawierania i realizacji umów oraz zabezpieczyć majątek zakładu.
Jeszcze dzisiaj stoczniowcy mają się spotkać z prezesami spółek stoczniowych, wchodzących w skład holdingu.
