Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka, którego cytuje państwowa agencja Biełta, powiedział, że po wczorajszym zaprzestaniu dostaw rosyjskiego gazu na Białoruś, stosunki białorusko-rosyjskie "na zawsze pozostaną zatrute gazem".
W związku z problemem gazowym prezydent Białorusi wezwał na konsultacje do Mińska ambasadora Białorusi w Moskwie Uładzimira Hryhoriewa.
Rada Ministrów Białorusi decyzję Gazpromu o wstrzymaniu dostaw gazu, traktuje "jako otwarty szantaż i bezprecedensową formę nacisku na naród
białoruski. "Takiego kroku, jakim jest odłączenie ludziom gazu zimą przy 20-stopniowym mrozie, nie było od czasów drugiej wojny światowej" - informuje rządowa agencja Biełta.
Premier Białorusi Siarhiej Sidorski zapewnił , że mieszkańcy Białorusi nie odczują problemów z dostawami gazu. Tymczasem Uładzimir Siamaszka, wicepremier Białorusi odpowiedzialny za system energetyczny kraju,wstrzymanie dostaw gazu nazwał "jednostronnym naruszeniem przez Rosję dwustronnego porozumienia o
stworzeniu równych praw w dziedzinie cen". Siamszaka zagroził, że "Białoruś pozostawia sobie prawo rewizji innych białorusko-rosyjskich porozumień".
Temperaturę wypowiedzi nieco obniżył wiceszef administracji prezydenta Białorusi Aleh Pralaskouski, który zapewnił, że Białoruś "nigdy nie zgodzi się na naruszenia sojuszniczych ustaleń i porozumień z Rosją".