Ojciec Marian, wówczas młody kapłan podczas wojny był więźniem obozu w Dachau. Postanowił wtedy, że jeśli przeżyje, będzie pomagał potrzebującym. Wokół ludzie marli jak muchy. Dotrzymał przyrzeczenia.
84-letni kapłan od rana do nocy jest w pędzie. Jeszcze niedawno ojciec Marian przemieszczał się... motocyklem. Teraz przesiadł się na terenowego jeepa. Jego stałe narzędzie pracy to komputer - prowadzi w nim rachunki, korespondencję, wszystko dla "jego trędowatych".
iar/smogo/Skw.