Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Superexpress o polskim Elvisie

0
Podziel się:

Superexpress pisze dziś o Zygmuncie Szymańskim, ktory od 25 lat żyje życiem króla rock and rolla. Urodzony na Kielecczyźnie, na stałe mieszka w Australii. Jako Presley nie ma tam sobie równych.

Dziś wystąpi na koncercie w Dąbrowie Górniczej.
Ma znaczek pocztowy z sobą jako Presleyem, dwa domy i limuzynę za 55 tys. dolarów. Po 17 latach odwiedził rodzinne strony. "Zygi" Szymański, 52 lata - na pierwszy rzut oka normalny facet: t-shirt, dżinsy, 164 cm wzrostu. Kiedy przebiera się w biały kostium, przeobraża się w legendarnego idola.
- W kostiumie czuję się innym człowiekiem - mówi. Rozpościera pełną świecidełek, podszytą czerwonym atłasem pelerynę. I niepozorny "Zygi" zamienia się w gwiazdę!
"Zygi-Presley" narodził się cztery dni po śmierci króla rock and rolla, 20 sierpnia 1977 r. - Występowałem w Melbourne na balu polonijnym. By uczcić Elvisa, zaśpiewałem dwie jego piosenki. Widownia oszalała z zachwytu. - Byłem zaskoczony - uśmiecha się skromnie. I tak to się zaczęło.
Żonę Helenę złości trochę, że ma męża-Elvisa. Dla niej jest zwyczajnym Zygmuntem. Dorosłe już córki też bez entuzjazmu traktują hobby ojca. "Zygi" jako Presley zjeździł całą Australię Był też na Bali, Hawajach. W 1997 r. wystąpił tam na zlocie miłośników Presleya. Specjalnie po niego wysłano białego Lincolna. Naśladowców Presleya w Australii mnóstwo, ale "Zygi" jest najpopularniejszy. Dlaczego ? O tym w dzisiejszym Superexpresie .

S/Internet/d.nyg

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)