Około tysiąca talibów przeszło dziś na stronę afganskiego Sojuszu Północnego. To ludzie dowodzeni przez Gulama Mohammada, którzy od kilku dni bronili się 30 kilometrów na zachód od Kabulu - poinformował specjalny wysłannik Polskiego Radia do Afganistanu Jacek Kaczmarek. Okrążeni talibowie zdecydowali się przejść na stronę Sojuszu po kilku dniach wymiany ognia i jednoczesnych negocjacji. Taką decyzję podjął dziś ich dowódca Gulam Mohammad. Kiedy jeszcze dziś rano omawiał w Kabulu warunki poddania zajmowanych przez swe wojska pozycji, żołnierze Sojuszu przygotowywali się do ataku na wieś i wzgórza zajęte przez talibów. Ściągnięto ciężki sprzęt, czołgi i artylerię. Wiadomość o porozumieniu dotarła, kiedy już wszystko gotowe było do natarcia. Do pokojowego rozwiązania udało się doprowadzić jednemu z komendantów wojsk Sojuszu - Szeralamowi. Podobnie jak większość talibów jest on Pasztunem. Inni dowódcy Sojuszu - Tadżycy i Uzbecy - ponaglali go, aby rozpoczął atak. Warunki, na których talibowie zgodzili się
przejść na stronę Sojuszu, nie są znane. Zapewne jak to się już zdarzało w podobnych sytuacjach wcześniej, zagwarantowano im nietykalność oraz pozostawienie pod komendą tego samego dowódcy. Nie wiadomo natomiast nic na temat tego, co stać ma się z zagranicznymi najemnikami oraz pakistańskimi ochotnikami. Tych Sojusz Północny traktował zawsze bardzo surowo i rzadko udawało im się ujść z życiem.