Około 50-ciorgu dzieciom udało się uciec z opanowanej przez bojowników szkoły w mieście Besłan w Północnej Osetii - poinformowała agencja Itar-Tass.
Terroryści, którzy wzięli kilkuset zakładników, domagają się uwolnienia więzionych w Inguszetii bojowników. Domagają się też rozmów z władzami Inguszetii i Północnej Osetii. W razie niespełnienia swoich żądań, grożą wysadzeniem budynku w powietrze.
Terroryści przekazali swoje żądania przez jedną z zakładniczek. Chcą rozmawiać z prezydentem należącej do Federacji Rosyjskiej Północnej Osetii Aleksandrem Zasochowem, prezydentem Inguszetii Muratem Zazikowem i doktorem Leonidem Roszalem, prowadzącym negocjace, gdy czeczeńscy terroryści zajęli moskiewski teatr na Dubrowce. O ich żądaniach poinformował znajdujący się na miejscu deputowany do Dumy, Michaił Markiełow.
W szkole - według ministerstwa do spraw Sytuacji Nadzwyczajnych - przebywa od 200 do 400 dzieci i rodziców. Na miejscu doszło do wymiany ognia. Ministerstwo Zdrowia Osetii Północnej poinformowało, że 4 osoby zostały ranne. Agencja RBK twierdzi, że zginęły co najmniej 3 osoby. Przedstawiciel Kremla na Kaukazie Władimir Jakowlew powiedział agencji Interfaks, że porywacze otworzyli ogień do milicji, która przyjechała na miejsce zdarzenia. Według świadków, bojownicy wystawili w okna szkoły dzieci, aby nie dopuścić do szturmu budynku.
Około 30 uzbrojonych osób wtargnęło do budynku w czasie rozpoczęcia roku szkolnego. Kobiety i mężczyźni są ubrani w czarne kombinezony i uzbrojeni w broń maszynową. Część ma na sobie pasy z ładunkami wybuchowymi. Rosyjskie media twierdzą, że są oni powiązani z czeczeńskimi separartystami. W radiu Echo Moskwy pojawiły się nawet sugestie, że akcją dowodzi osobiście znany czeczeński dowódca polowy Szamil Basajew.