Wałęsa powiedział, że walczył wówczas o to z Tadeuszem Mazowieckim i wyśmiewał jego działania, gdyż nie miał innej odpowiedniej formy walki. Nawiązując do obecnej sytuacji politycznej i "wojny na teczki", były prezydent zaznaczył, iż jego zdaniem Tadeusz Mazowiecki nie miał wówczas innego wyboru, jak ogłoszenie "grubej kreski".
"Każdy, kto by miał trochę oleju w głowie, zaproponowałyby na miejscu Mazowieckiego to samo" - powiedział gość Trójki.
W sejmowym exposee premiera, wygłoszonym w sierpniu 1989 roku, Tadeusz Mazowiecki użył określenia "gruba kreska" jako momentu, od którego nowy gabinet brał na siebie odpowiedzialność za stan państwa.
Na antene radiowej Trójki Lech Wałęsa opowiedział się za usprawnieniem pracy IPN. Były prezydent zaznaczył w radiowej "Trójce", że wielu polityków wykorzystuje PRL-owskie teczki do gry przedwyborczej.
Wałęsa nie odpowiedział wprost na pytanie, czy powinno się ujawnić teczki wszystkich polityków, czy tylko akta kandydatów na prezydenta. Podkreślił jednak, że napietą sytuację może rozładować przyspieszenie pracy Instytutu Pamięci Narodowej, czyli - jak to określił - "zwiększenie przepustowości IPN".
"Dopóki nie zabierzemy nieudacznikom tego tematu, to bedą nim grali do końca świata i jeden dzień" - powiedział gość Trójki przyznając, że po przeciekach informacji IPN mamy znowu do czynienia z dziką lustracją.
Pytany o pomysł zdegradowania generała Wojciecha Jaruzelskiego, Lech Wałęsa odparł, że idea ta nie ma sensu, gdyż u jej podstaw leży chęć zemsty.
"Guzów sobie ponabijamy - tak się skończy ta wojna teczkowa" - skonkludował były przywódca Solidarności.