135 filmów z calego świata, w tym aż 120 premier to repertuar 18 -ego Warszawskiego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego, który od rozpoczął się w czwartek.
Pokazy filmów odbywają się w warszawskich kinach Relax, Bajka, Luna i Kinoteka. Potrwają do 13 października.
Przy tak dużym wyborze filmów trudno się zorientować, co jest warte obejrzenia. Festiwalowa publiczność z pewnością zainteresuje się filmem Piotra Trzaskalskiego "Edi". Opowiada on historię zbieracza złomu o gołębim sercu. Obraz był wydazrzeniem Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni. Otrzmał tam nagrodę specjalną jury i nagrodę dzienikarzy.
W ocenie publicysty filmowego Wiesława Kota na pewno "trzeba zaliczyć" film Agnieszki Holland " Julia wraca do domu", mimo,że nie odniósł sukcesu na festiwalu w Wenecji. Jego zdaniem jest to obraz wart przemyślenia. Publicysta "Newsweeka polecił też animowany film Andrzeja Czeczota 'Eden" z muzyką Michała Urbaniaka. Jest to historia Polaka, który wydobywa się z prowincjonalnych opłotków i chce zaistnieć w świecie.
Organizatorzy podkreślają, że na festiwalu jest wiele znakomitych filmów z Europy Środkowej i Wschodniej, debiuty z całego świata, nowości kinematografii niemieckiej i norweskiej. Będą też pełnometrażowe dokumenty, filmy krótkie i etiudy studenckie, a także nowe filmy mistrzów kina i wreszcie - "odkrycia sezonu", czyli filmy nieznane, zauważone przez organizatorów przeglądu.
Jak co roku na koniec festiwalu odbędzie się plebiscyt publiczności. Natomiast po raz pierwszy odbędzie się konkurs "Nowe Filmy - Nowi Reżyserzy". Zdobywca głównej nagrody "Grand Prix Nescafe" - otrzyma pięć tysięcy euro.
