Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Arkadiusz Droździel
|

Trybunał Konstytucyjny znów leczy krótkowzroczność

0
Podziel się:

Niewiele ponad 1900 najbogatszych Polaków odetchnęło z ulgą – Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodny z Konstytucją tryb wprowadzenia 50 proc. stawki dla najlepiej zarabiających. Decyzje uzasadnił brakiem tzw. vacatio legis, zgodnie z którym dodatkowe obciążenia dla podatników powinny być publikowane w Dzienniku Ustaw najpóźniej 30 listopada.

Trybunał Konstytucyjny znów leczy krótkowzroczność

Jesienią ubiegłego roku niestrudzony budowniczy autostrad, były wicepremier, poseł Unii Pracy Marek Pol, zgłosił propozycję wprowadzenia nowej stawki podatku dochodowego od osób fizycznych. Miała dotyczyć osoby zarabiające powyżej 600 tys. rocznie, a jej wysokość sięgnęła by 50 procent. Były wicepremier argumentował, że dzięki temu zmniejszy się bieda w Polsce, a obciążenie dotknie niewielką grupę podatników, przede wszystkim menedżerów najwyższego szczebla.

Od początku pomysł budził wiele kontrowersji i wydawał się być kolejnym wymysłem posła Pola. Wszyscy – ekonomiści, przedsiębiorcy, prezydent a nawet rząd - mówili jednym głosem: wprowadzenie 50 proc. stawki PIT dla najlepiej zarabiających nie przyniesie żadnych dodatkowych dochodów do budżetu. A wręcz przeciwnie – mogą się zmniejszyć dochody budżetowe z tytułu PIT.

„Budowniczy autostrad” nic sobie jednak z tego nie robił i tym razem o dziwo coś w końcu mu się udało. Dzięki posłom i senatorom prawie wszystkich klubów parlamentarnych (przeciwko nowej stawce głosowali parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej) nowa stawka została uchwalona. Aby, bez żadnych przeszkód, mogła wejść w życie od 1 stycznia 2005, potrzebny był jeszcze tylko podpis prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Ten jednak na każdym kroku powtarzał, że nowe rozwiązania są szkodliwe. Niestety, prezydent nie mógł sobie pozwolić na odmówienie podpisania nowelizacji ze względu na zawarte w ustawie korzystne zapisy dla podatników (m.in. ulga na korzystanie z internetu) – przynajmniej tak się tłumaczył. Będąc pomiędzy przysłowiowym młotem i kowadłem zastosował trik legislacyjny – rodem z kadencji jego poprzednika Lecha Wałęsy – podpisując ustawę 10 grudnia. Tym samym stało się jasne, że nowe prawo, choć wejdzie w życie 1 stycznia, to zostanie zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny, ze względu na brak
ustawowego vacatio legis. I to właśnie się stało.

Po raz kolejny podczas kadencji obecnego Sejmu tylko dzięki sędziom TK zostaliśmy uratowani przed skutkami, mówiąc delikatnie, krótkowzroczności wybrańców narodu. Po ustawie o abolicji podatkowej, biopaliwach, czy też o NFZ jest to następny dowód na to, że w polskim parlamencie uchwala się prawo nie po to, aby służyło ono obywatelom, ale po to, żeby się przypodobać wyborcom - bądź co gorsze - pewnym grupom interesów.

pit
podatki
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)