Na Placu Wolności zbierają się tysiące manifestantówi. "To decydujące chwile" - wołał do swoich zwolenników lider opozycyjnego Sojuszu Narodowego Michaił Saakaszwili. "Zmusimy do kapitulacji reżim Szewardnadze" - zapowiedział.
Pojawiają się plotki, że Eduard Szewardnadze zamierza przekazać władzę znanemu z autorytarnych skłonności Asłanowi Abaszydze - przywódcy Adżarii, autonomicznej republiki w południowo-zachodniej części Gruzji.
Zwierzchnik gruzińskiego kościoła, partriarcha Ilii Drugi, zaapelował do stron konfliktu o powstrzymanie się od użycia broni.
Jutro ma się odbyć posiedzenie nieuznawanego przez opozycję parlamentu. Jego sesja będzie poświęcona omówieniu wyników wyborczych. Nowy parlament mają natomiast poprzeć zwolennicy Asłana Abaszydze, którzy tłumnie pociągali przyjechali dziś do Tibilisi.
Michaił Saakaszwili od ponad dwóch tygodni kieruje protestami zwolenników gruzińskiej opozycji, zarzucającej władzom sfałszowanie wyników wyborów parlamentarnych. Przed groźbą ponownego rozlewu krwi, "większego niż przed dziesięciu laty", kiedy w Gruzji była wojna domowa, ostrzegł jeden z najbliższych współpracowników prezydenta, szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego Tedo Dżaparidze. Potwierdził, że podczas głosowania - na początku listopada - doszło do nieprawidłowości.