W Sydney płoną liczne parki narodowe, a ogień zagraża szeregu dzielnicom. Ewakuowano stamtąd całe ulice. Miasto od tygodnia spowite jest gęstym dymem.
Policja uważa, że połowa z obecnych 100 pożarów spowodowana została podpaleniem. Dotychczas aresztowano 21 osób podejrzanych o podpalenia.
Pożary buszu na wschodnim wybrzeżu Australii trwają 10. dzień. Ogień strawił 300 tysięcy hektarów lasu. Z pażarami walczy 20 tysięcy strażaków. Akcję gaśniczą utrudnia silny wiatr, którego prędkość przekracza 90 kilometrów na godzinę. Szef straży pożarnej, Komisarz Phil Koperberg, ocenia, że są to najgorsze pożary w Australii od pół wieku.