Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Ukraiński poker znaczonymi kartami

0
Podziel się:

O Ukrainie napisano już wiele, ale chyba wciąż za mało. Za mało dlatego, że jednostronnie, rzekłbym wręcz – pomarańczowo. Temat trudny, spróbuję i ja zebrać wszystkie fakty.

Ukraiński poker znaczonymi kartami

Po pierwsze – na Ukrainie odbyły się aż dwie tury wyborów prezydenckich. Dwóch kandydatów uzyskało wg. oficjalnych danych bardzo podobne poparcie – różnice nie przekraczają trzech punktów procentowych, co oznacza wynik w granicach tzw. błędu statystycznego, frekwencja większa o kilka procent mogła zmienić ich końcowy rezultat. Wyniki drugiej tury nie różną się w dużej mierze od wyników z tury pierwszej, więc jeśli odbyły się fałszerstwa wyborcze, to albo miały one miejsce w obu turach wyborczych, albo w żadnej. Jakoś bowiem trudno uwierzyć w argumentację, że tylko w drugiej turze doszło do masowych oszustw, w wyniku których Wiktor Janukowycz poprawia swoje wyniki wyborcze zaledwie o 3,5 punktu procentowego. A jeśli w pierwszej turze doszło do fałszerstw – to czemu żadna ze stron (ta, która czuła się pokrzywdzona) nie zbojkotowała tury drugiej – tylko czekała na rozstrzygnięcie wyborcze w tak nie uczciwej grze.

Po drugie - niestety obie strony nie do końca grały fair w pierwszej turze, każda kombinowała tam, gdzie miała zdecydowaną przewagę. I wypadkowe siły po pierwszej turze były równe. Tymczasem w drugiej turze Wiktor Janukowycz okazał się graczem mocniejszym w tego rodzaju grze, miał więcej „argumentów” wyborczych, a jego zaplecze regionalne – wschód i południe – okazało się przynajmniej przy urnach wyborczych „ludniejsze”.

Po trzecie - w tej chwili kraj stoi w obliczu anarchii, gdyż przegrana strona nie chce pogodzić się z porażką. Przypomina mi się scena z „Wielkiego Szu” – w której główny bohater oznajmia te oto słowa: „Graliśmy uczciwie, ty oszukiwałeś, ja oszukiwałem – wygrał sprytniejszy...”. Wiktor Juszczenko dobrze wiedział, z kim siada do kart, i w co tak naprawdę gra. To był „bardzo ostry poker” i ci, którzy zasiadają przy stole nie mogą teraz udawać, że umawiali się na niedzielne domino z księdzem proboszczem.

Po czwarte – Wiktor Juszczenko doznał w ostatnich tygodniach dziwnej metamorfozy twarzy i wiele wskazuje na fakt, iż mógł „zatruć się” dioksynami. Oznacza to, że był od samego początku niebezpiecznym kandydatem dla obecnych władz, grał w bardzo niebezpiecznej grze i bynajmniej nie nazywała się ona „demokracją”. Wcześniej był taki dziennikarz, któremu obcięto głowę – z pochodzenia Gruzin, nazywał się Gongadze. Zdaje się, iż wówczas premierem był Wiktor Juszczenko – czy ktoś słyszał, żeby ten obrońca ukraińskiej demokracji głośno protestował?

Po piąte - na Ukrainie toczy się walka o tzw. strefę wpływów. Ścierają trzy grupy interesów: rosyjska, niemiecka (unijna) oraz amerykańska. Być może właśnie teraz zmienia się wcześniej ustalony ład. Wygląda to trochę jak ruchy płyt tektonicznych – małe zmiany w sensie globalnym powodują lokalne kataklizmy i trzęsienia ziemi. Zaryzykuję twierdzenie, że obecnie USA znajduje się w ofensywie dyplomatycznej i administracja Busha po wygranych wyborach umacnia w Europie swoje wpływy poprzez Polskę. Stawką jest Zachodnia Ukraina. Gdyby za tym ruchem geopolitycznym nie stały USA, to jestem przekonany, że już dawno zostałyby użyte przez stronę rosyjską siły militarne. Taką wersję potwierdzają wcześniejsze wydarzenia w Gruzji i w Armenii.

Wydaje się, że obecnie możliwe są dwa rozwiązania.

Pierwsze rozwiązanie to podział Ukrainy, któremu są przeciwni sami Ukraińcy – ale jeśli dojdzie do nowego układu rosyjsko-amerykańskiego, to wówczas będą musieli się z tym pogodzić. Takie rozwiązanie odpowiada będącej obecnie w defensywie Rosji, która jednak będzie domagać się gwarancji swoich interesów na Białorusi i w Mołdawii.

Drugi scenariusz to tzw. okrągły stół, czyli swoisty układ na którym, jak wiemy z polskiego doświadczenia, najgorzej wyjdą obywatele, a najlepiej elita polityczna Ukrainy – zarówno ta projuszczenkowska jak i zwolennicy Janukowycza. Bardzo trudno będzie jednak zadowolić wszystkich chętnych tym skromnym tortem, zaś zdradzone społeczeństwo może obudzić się znacznie wcześniej niżby sobie tego na górze życzono.

Na koniec kilka słów o narodzie ukraińskim. To dzielni ludzie, którzy doznali wiele krzywd od swoich sąsiadów i dopiero teraz budzą swoją świadomość nie do końca widząc, co ona oznacza. I choć miedzy Polakami a Ukraińcami jest wiele rachunków krzywd – to jesteśmy skazani na pojednanie wcześniej czy później, nie chcąc ponownie dostać się pod dominację niemiecką bądź rosyjską. Ważne, abyśmy odnosili się do siebie bratersko, a nie z poczuciem wyższości.

Autor jest doktorem nauk ekonomicznych i wykładowcą w Instytucie Zarządzania Politechniki Łódzkiej.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)