Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Unia Europejska o polskim długu publicznym

0
Podziel się:

Dług publiczny nie jest w Polsce powodem w chwili obecnej do zmartwień. Problem byłby wtedy, gdyby doszło do znacznego wzrostu zadłużenia

- uważa Jolly Dixon, dyrektor ds. międzynarodowych stosunków w Komisji Europejskiej.

'Dług publiczny nie jest powodem obecnie do zmartwień, ale problemem byłby wtedy, gdyby doszło do znacznego jego wzrostu. Podoba nam się trzon programu gospodarczego rządu, ponieważ został ukazany w horyzoncie średniookresowym i w związku z tym uwzględnia kwestię dotycząca zwiększenia tego długu publicznego' - powiedział we wtorek Dixon na konferencji prasowej przedstawicieli KE przebywających z roboczą wizytą w Polsce.

Dodał, że podziela podstawy opracowanej przez rząd strategii gospodarczej, bo stanowi ona podłoże dla stabilnego rozwoju gospodarczego.

W projekcie budżetu na 2002 rok rząd prognozuje, że państwowy dług publiczny, powiększony o kwotę przewidywanych wypłat z tytułu gwarancji i poręczeń, wzrósł w 2001 roku do 44,6 proc. PKB z 42,3 proc. PKB w 2000 roku.

Na kolejne lata rząd prognozuje, że relacja ta wzrośnie w 2002 roku do 48,6-49,3 proc. PKB, w 2003 roku do 49,4-51,2 proc. PKB, w 2004 roku do 49,8-52,5 proc. PKB.

Jednym z warunków konwergencji, które Polska musi spełnić przed akcesją do Unii Europejskiej planowaną na 2004 rok, jest taki, żeby dług publiczny nie przekroczył 60 proc. PKB.

Zdaniem Dixona, Polska potrzebuje, szczególnie w chwili obecnej, wysokiego poziomu inwestycji.

'Wysoki poziom inwestycji powinien iść w parze z oszczędnościami krajowymi, znaczna część zarówno inwestycji, jak i oszczędności musi wywodzić się z krajowego rynku' - powiedział Dixon.

Andrzej Raczko, wiceminister finansów, powiedział, że - jego zdaniem - okres między akcesją do Polski Unii Europejskiej a przystąpieniem do Unii Monetarnej (EMU) powinien być jak najkrótszy.

'Są przesłanki ekonomiczne do wejścia do strefy euro i im wcześniej do niej wejdziemy, tym lepiej dla Polski. Zanim przystąpimy do Unii Monetarnej obowiązywać nas będą pewne obostrzenia, system ERM2, dotyczący stabilizacji waluty. Zacznie się także pewna gra konwergencyjna rynków finansowych w odniesieniu do Polskim, dlatego należałoby ten okres jak najbardziej skrócić' - powiedział Raczko.

Rząd oczekuje, że Polska przystąpi do EMU dwa lata po akcesji do UE.

Przed przystąpieniem do Unii Monetarnej waluty nowych państw członkowskich UE muszą pozostawać przez dwa lata w mechanizmie kursowym ERM2, który ogranicza do plus minus 15 proc. wahania krajowych walut wobec euro.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)