"Czy prezydent Georghe Bush był okablowany?" - to pytanie od tygodnia krąży
w amerykańskim internecie. Pogłoski o tym, że podczas pierwszej telewizyjnej debaty Bush używał odbiornika radiowego stały się tak powszechne, że stanowisko w tej sprawie zajął sztab wyborczy obecnego prezydenta USA.
Pierwsze sugestie o tym, że George Bush miał w uchu małą słuchawkę, pojawiły się zaraz po zakończeniu pierwszej debaty z Johnem Kerrym. Jeden z widzów zwrócił uwagę, że odpowiadając pytanie dotyczące Iraku Bush powiedział:"Pozwól mi skończyć!". Tymczasem nikt mu nie przerywał, a czasu na dokończenie wypowiedzi prezydent miał jeszcze dużo.
Wiadomość o tym, że ktoś podpowiadał Bushowi, lotem błyskawicy obiegła internet. Kilka dni później ktoś zwrócił uwagę, że na marynarce Busha, na plecach, widać wybrzuszenie. To tam miał być rzekomo ukryty odbiornik. Pogłoski o odbiorniku i słuchawce w uchu prezydenta tak bardzo się rozpowszechniły, że obóz George`a Busha zajął w tej sprawie oficjalne stanowisko. Rzecznik sztabu wyborczego prezydenta Scott Stanzel powiedział, ze oskarżenia są całkowicie nieprawdziwe i określił je mianem rozpowszechnianej przez lewicowców teorii spiskowej.