Stany Zjednoczone podniosły stopień zagrożenia atakami terrorystycznymi ze "znaczącego" na "wysoki". Konsekwencją tej decyzji są zwiększone środki bezpieczeństwa w całym kraju.
Wysokie zagrozenie oznaczono kolorem "pomarańczowym". Do tej pory obowiazywał żółty. Alarm pomaranczowy jest czwartym we wprowadzonej w marcu pięciostopniowej skali.
Przedstawiciele Białego Domu mówią, że decyzja o podwyzszeniu poziomu zagrożenia wiąże się zebranymi przez wywiad informacjami o zwiększonej aktywności al-Kaidy. Prezydent George Bush powiedział, że choć nie wie o żadnym konkretnym zagrożeniu, to wiadomości jakie ostatnio otrzymał amerykański wywiad, są podobne do tych, które poprzedziły ataki 11 września ubiegłego roku.
Amerykanie pójdą dziś jak zwykle do pracy. Jednak w instytucjach publicznych zwiększono środki bezpieczeństwa. Policja została postawiona w stan najwyższej gotowości, a do obywateli zaapelowano o informowanie władz o wszystkim co wyda im się podejrzane.
Sekretarz obrony Donald Rumsfeld zdecydował o rozmieszczeniu w Waszyngtonie i okolicach rakiet typu "Stinger". Wiceprezydent Dick Cheney przeniósł się do "tajnego miejsca", gdzie spędził drugą z kolei noc. Pozostanie tam również przez cały dzień. Cheney miałby zastąpić prezydenta George'a Busha gdyby ten nie był niezdolny do pełnienia swojej funkcji.
