W tym roku na zlot fanów muzyki techno przybyło około 400 tysiecy osób. To dwa razy mniej niż rok temu. Mimo to organizatorzy i tak byli zadowoleni, a inicjator happeningu, kryjący się za pseudonimem dr Motte, zapowiedział, że będą oni działać dalej.
Do Berlina zjechali młodzi ludzie z Niemiec i zagranicy. Byli tam zarówno sąsiedzi - z Polski czy Holandii, jak i miłośnicy muzyki techno z odległych krajów, Japonii czy Stanów Zjednoczonych. Liczna była również reprezentacja krajów bałtyckich.
Tegoroczna Love Parade przebiegała spokojniej niż w minionych latach. Zwłaszcza mniej niż rok temu było bijatyk. Zatrzymano jednak około 20-stu osób, podejrzanych o sprzedaż narkotyków. Sanitariusze i lekarze blisko 400 razy udzielali pomocy, głównie tym, którzy zasłabli. Po części ta niemoc była następstwem zażycia narkotyków i spożywania alkoholu.
Po uczestnikach parady, którzy przemaszerowali Aleją 17 Czerwca przez Park Tiergarten, pozostały tony śmieci, wydeptanej na klepisko trawy i połamane krzewy. Za uprzątnięcie płaci organizator, stowarzyszenie Planetcom.
