Jest to pierwszy przypadek, kiedy królowa wystąpiła i uzyskała taki zakaz w stosunku do krajowego dziennika. Praktycznie dotyczy on nie tylko "Daily Mirror", ale wszystkich
brytyjskich środków masowego przekazu i będzie obowiązywał do godziny 16.30 w poniedziałek, co daje adwokatom, reprezentującym "Daily Mirror" czas na przygotowanie się do pełnej rozprawy w sądzie.
Głównym argumentem w tej sprawie był fakt, że kiedy reporter dziennika Rayna Parry, dzięki sfałszowanym papierom, podjął we wrześniu pracę w pałacu, podpisał kontrakt, zawierający specjalną klauzulę poufności. Zabrania ona członkom królewskiej służby ujawniania jakichkolwiek informacji o prywatnym życiu monarchini i jej rodziny.
"Daily Mirror" przez dwa dni karmił swoich czytelników rewelacjami z życia na dworze, bogato ilustrowanymi zdjęciami. Fakt, że lokaj-intruz miał dostęp do prywatnych pokoi królowej i jej małżonka księcia Filipa, a także do apartamentów, które zajmują podczas swojej wizyty w Londynie prezydent i pierwsza dama Stanów Zjednoczonych, wywołał przy okazji dreszcz grozy wśród brytyjskich i amerykańskich służb bezpieczeństwa.