Skandując "Litwa. Litwa. Za prezydenta!" buńczucznie nastawieni zwolennicy Paksasa zebrali się na placu przed wileńskim Pałacem Sportu, dokąd ich nie wpuszczono, a potem przeszli przez miasto do Domu Związków Zawodowych. Ludzie trzymali w rękach litewskie flagi i plakaty z napisami: "Prezydencie, jesteśmy z tobą!", "Ręce precz od prezydenta!". Mówcy oskarżali litewskie elity o korupcję i spisek przeciwko Paksasowi, będącemu - jak twierdzili - "jedynym gwarantem demokracji i sprawiedliwości w kraju". Żądali rozwiązania Sejmu, który wszczął procedurę odwołania prezydenta.
Litewscy konserwatyści zaapelowali tymczasem do społeczeństwa o zachowanie spokoju i nieuleganie prowokacjom. Zwrócili uwagę, że akcje liberalnych demokratów i neokomunistów organizujących obronę Paksasa do złudzenia przypominają wywrotowe działania promoskiewskich sił, które kilkanaście lat temu usiłowały nie dopuścić do wyrwania się Litwy spod sowieckiej okupacji.