Przerzucenie do Iraku żołnierzy stacjonujących na terytorium Włoch - a konkretnie z bazy "Ederle" pod Vicenzą - stawia pod znakiem zapytania
neutralność Rzymu w tym konflikcie. Tego zdania jest opozycja, która domaga się od rządu natychmiastowego wyjaśnienia tej kwestii przed parlamentem. Opozycja zażądała także dymisji ministrów spraw zagranicznych i obrony, którzy zapewniali, że z Włoch nie będą wyruszać na front ludzie ani sprzęt.
W specjalnym komunikacie rząd Silvio Berlusconiego, który osobiście gwarantował, że jego kraj nie jest w stanie wojny z Irakiem, informuje, że amerykańscy spadochroniarze nie będą brać udziału w działaniach zbrojnych. Opozycja przyjęła te słowa salwą śmiechu i żartami w rodzaju: nie słyszeliśmy dotąd, by spadochroniarze udawali się z misją pokojową... Zdaniem opozycji pogwałcona została dyrektywa Najwyższej Rady Obrony Kraju, która tuż przed wybuchem wojny wykluczyła udział w niej Włoch. Dyrektywa zgodna jest zresztą z konstytucją, zezwalającą wyłącznie na działania obronne.