Podczas zamieszek do jakich doszło w
Wenezueli zginęła 1 osoba, a około trzydziestu zostało rannych. Już ósmy tydzień trwa tam strajk generalny, wymierzony w prezydenta kraju Hugo Chaveza.
Zwolennicy prezydenta Chaveza zaatakowali opozycyjnych demonstrantów w nieodległej od Caracas miejscowości Charavalle [czyt. Cziaravaje]. Demonstranci zaczęli rzucać kamieniami i butelkami. Potem rozległy się strzały. Kule dosięgły kilkunastu osób, jedna zmarła, pozostałe z ranami postrzałowymi trafiły do szpitali. Obie strony wzajemnie oskarzają się o użycie broni.
Do Caracas ponownie przyleciał były prezydent Stanów Zjednoczonych, niedawny laureat pokojowej Nagrody Nobla Jimmy Carter, by pomóc w mediacjach pomiędzy opozycją a gabinetem Hugo Chaveza. Analitycy jednak sceptycznie oceniają jego możliwości. Od ponad półtora miesiące takie negocjacje
prowadzi sekretarz generalny Organizacji Państw Amerykańskich Cesar Gaviria. Jego działania nie przynoszą jednak oczekiwanych efektów. Żadna ze stron nie ustępuje. Opozycja niezmiennie domaga się rezygnacji Hugo Chaveza, a prezydent nazywa organizatorów strajku terrorystami i powtarza, że nie ulegnie ich naciskom.