W atmosferze gorących polemik senat Włoch przyjął ustawę regulującą rynek mediów. Lewicowa opozycja apeluje do prezydenta, aby nie podpisywał ustawy napisanej - jej zdaniem -na miarę premiera i magnata telewizyjnego Silvio Berlusconiego
Ustawa sankcjonuje sytuację, jaka zapanowała po dojściu do władzy Berlusconiego - właściciela koncernu medialnego Mediaset, posiadającego, między innymi, trzy kanały telewizyjne. Jako szef rządu przejął on praktycznie kontrolę nad telewizją publiczną RAI.
Nowa ustawa normalizuje tę anomalię, odbierając kontrolę nad RAI-em parlamentowi na rzecz rządu. Uchyla też dotychczasowy zakaz posiadania przez właściciela stacji telewizyjnych gazet i czasopism, który premier musiał w przeszłości ominąć, zapisując sektor prasowy koncernu bratu i dzieciom.
Pluralizm w informacji, o który upominali się głośno w czasie prac nad nowym prawem prezydent republiki oraz urzędy antymonopolowy i kontroli nad systemem radiowotelewizyjnym, jest kwestią przyszłości. W ustawie mówi się, że zagwarantuje go wejście na rynek nowych podmiotów, wykorzystujących technikę cyfrową i satelitarną. We Włoszech technika ta jest dopiero w powijakach.
Opozycja ma nadzieję, że prezydent Carlo Azeglio Ciampi nie zgodzi się na "reżim telewizyjny", jak go określa, i nie podpisze nowej ustawy.