PKB wzrósł w 2001 roku o 1,1 proc. wobec 4,0 proc. w 2000 roku - podał w środę szacunki Główny Urząd Statystyczny. Dane GUS są zgodne z rynkowym konsensusem, a analitycy spodziewają się nieznacznej poprawy w I kwartale.
'Dane GUS są zgodne z konsensusem rynkowym. Pokazują brak ożywienia w gospodarce' - powiedział PAP Krzysztof Rybiński, główny ekonomista BZ WBK.
Analitycy wcześniej szacowali wzrost PKB za cały rok na 1,1-1,2 proc. Natomiast prognozy na 2002 rok mieszczą się w zakresie od spadku PKB o 1 proc. do wzrostu o 2 proc. Rząd zapisał w projekcie budżetu na 2002 rok, że spodziewa się wzrostu PKB o 1 proc. Dyrektor departamentu analiz i statystyki resortu finansów Jacek Krzyślak uważa, że nadal możliwe jest osiągnięcie wzrostu PKB w 2002 roku w wysokości 1-1,5 proc.
'Nadal możliwe jest osiągnięcie wzrostu gospodarczego w 2002 roku pomiędzy 1-1,5 proc., choć wyraźniejszego ożywienia można się spodziewać raczej od drugiego półrocza' - powiedział PAP Krzyślak.
'Wzrost PKB w ubiegłym roku był zgodny z oczekiwaniami, choć dane GUS oznaczają, że IV kwartał był poniżej oczekiwań, co w konsekwencji może się przełożyć na wolniejsze tempo wzrostu gospodarczego w pierwszym półroczu' - dodał Krzyślak.
ROK 2001 NAJGORSZY OD 10 LAT
Tadeusz Toczyński prezes GUS powiedział, że wzrost PKB o 1,1 proc. to najgorszy wskaźnik od 10 lat.
'To był zły rok. Po raz pierwszy od 10 lat spadła produkcja przemysłu. Wzrost PKB jest najgorszy od 10 lat, nie wspominając już o rynku pracy' - powiedział Toczyński na konferencji prasowej.
Do najgorszych zjawisk Toczyński zaliczył spadek wartości dodanej w przemyśle o 0,6 proc. oraz sytuację na rynku pracy. W grudniu stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła 17,4 proc. Pozytywnie natomiast przez cały rok kształtowała się inflacja i handel zagraniczny.
'Na wynik spadku wartości dodanej w przemyśle wpłynął spadek inwestycji, co z kolei wynika z trudnej sytuacji finansowej przedsiębiorstw. Wolniej rosło spożycie ogółem, znacznie spowolniła dynamika kredytów' - powiedział Toczyński.
W 2001 roku GUS odnotował 2-proc. spadek popytu krajowego. W dużym stopniu jest to wynik niewielkiego wzrostu spożycia (o 1,8 proc.) i znacznego spadku inwestycji (o 10,2 proc.). Zdaniem Marcina Mroza, ekonomisty Societe Generale, popyt krajowy, który spadł o 2 proc. jest nadal w miarę silny i jest stabilizatorem gospodarki, tracącej jednak zdolności rozwojowe.
'Ludzie pragnąc utrzymać stopę życiową na tym samym poziomie sięgają zazwyczaj do oszczędności, by zapobiegać znacznemu spadkowi stopy życiowej' - powiedział PAP Mróz.
'Natomiast spadek nakładów inwestycyjnych niepokoi i może świadczyć o tym, że gospodarka nie ma dużych możliwości wzrostowych' - dodał.
GOSPODARKA OSIĄGNĘŁA DNO W IV KWARTALE
Zdaniem analityków wzrost PKB w IV kwartale ukształtował się na poziomie zbliżonym do poprzednich dwóch kwartałów, czyli 0,2-0,9 proc., jednak GUS nie podał danych za IV kwartał.
'Dane GUS wskazują, że polska gospodarka osiągnęła dno i teraz powinna się od niego odbijać' - powiedział Rybiński.
Jednak Iwona Pugacewicz-Kowalska, ekonomistka Pekao SA, sądzi, że najmniejszy wzrost polska gospodarka wykaże w II kwartale 2002 roku.
'Sądzimy, że w I kwartale będzie wzrost o 0,3 proc., w II wstępnie prognozujemy 0,1 proc., ale nie można wykluczyć też ujemnego wzrostu gospodarczego, zwłaszcza gdy skończy się korzystny wpływ malejącego eksportu netto, co jest bardzo możliwe' - dodała.
Ekonomiści spodziewają się ożywienia dopiero w II połowie roku. Liczą na szybszą poprawę w krajach Unii Europejskiej i USA, która spowoduje wzrost zamówień importowych w tych krajach, dzięki czemu wzrośnie produkcja i zatrudnienie. Przyspieszeniu ma służyć program gospodarczy przyjęty we wtorek przez rząd, który zakłada ułatwienia dla przedsiębiorstw i duże wygenerowanie znaczących środków na inwestycje w budownictwo i infrastrukturę. Rząd zaplanował, że po fazie stagnacji w 2002 roku, kiedy PKB wzrośnie o 1 proc., od 2003 roku gospodarka zacznie wracać na ścieżkę wzrostu PKB, który sięgnie 3 proc., aby od 2004 roku PKB rósł o 5 proc. lub więcej rocznie.