Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agnieszka Zielińska
Agnieszka Zielińska
|

Zalewa nas tanie drewno z Rosji? "Wszyscy na tym tracą"

Podziel się:

Polskę zalewa tania drewniana sklejka, pochodząca rzekomo m.in. z Kazachstanu. Kraj, który ma znikomą ilość lasów, wyrasta na drzewnego potentata. Przedstawiciele branży, z którymi rozmawiał money.pl, mówią, że surowiec, który do nas przyjeżdża, w rzeczywistości pochodzi z Rosji.

Zalewa nas tanie drewno z Rosji? "Wszyscy na tym tracą"
Eksport sklejki z Kazachstanu do Polski wzrósł o prawie 100 proc. Zdjęcie ilustracyjne (GETTY, Bloomberg)

Tylko w drugim kwartale tego roku eksport brzozowej sklejki z Kazachstanu do Polski wzrósł o prawie 100 proc. – wynika z danych GUS. Eksport do Polski w tym okresie to już blisko 80 proc. ogółu całej produkcji sklejki z Kazachstanu.

W pierwszym kwartale 2023 roku do Polski trafiło 23 tys. metrów sześciennych sklejki. Tymczasem jeszcze w 2022 roku całość produkcji sklejki w Kazachstanie nie przekraczała 20 tys. metrów sześciennych rocznie. Jak to możliwe, że nad Wisłę trafia tyle produktu z kraju, który bynajmniej nie jest potentatem w tej sferze?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Jak być bezpiecznym w sieci?

Z podobnym wzrostem eksportu sklejki z Kazachstanu mierzą się m.in. Łotwa i Litwa.

"Kazachstan stał się również czołowym dostawcą tych produktów do Litwy – w październiku i listopadzie 2022 r. odpowiadał za blisko 40 proc. dostaw, podczas gdy jeszcze do lipca 2022 import z tego kierunku był zerowy" – wskazują analitycy Departamentu Analiz Ekonomicznych Banku PKO BP.

"Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że sklejka importowana do państw Unii Europejskiej z Kazachstanu nie pochodzi z tego rynku" – dodają eksperci banku.

Przedstawiciele branży drzewnej, z którymi rozmawialiśmy, mają podobne zdanie.

Terytorium Kazachstanu to głównie stepy i pustynie. Lasów w tym kraju prawie nie ma. Można z całą pewnością powiedzieć, że sklejka, która do nas trafia, pochodzi z Rosji – słyszymy.

Sklejka z Rosji dobija polskie firmy. "Wszyscy na tym tracą"

– Rosyjska sklejka jest z reguły tańsza o minimum 30 proc. Różnice cenowe pomiędzy sklejką pochodzącą z Kazachstanu oraz tą od krajowych producentów wynoszą nawet kilkaset złotych na jednym metrze sześciennym surowca – mówi money.pl przedstawiciel sektora drzewnego.

Wyjaśnia, że firmy, które działają m.in. w sektorze budowlanym czy meblarskim, mają dwa wyjścia. Mogą kupować znacznie tańszy produkt ze wschodu, ryzykując, że może nie mieć on odpowiedniej dokumentacji lub kupować droższą sklejkę od krajowych producentów.

Z powodu dumpingu cenowego spowodowanego wzrostem eksportu taniej sklejki sprowadzanej z Kazachstanu i Turcji polscy producenci nie są w stanie konkurować cenowo z surowcem, który pochodzi z Rosji. Problem staje się globalny, a sytuacja zaczyna robić się dramatyczna. Taniej sklejki na rynku z miesiąca na miesiąc jest coraz więcej i niestety są firmy, które ją kupują – słyszymy.

Poważne problemy mają m.in. polskie firmy meblarskie oraz producenci podłóg.

Wszyscy na tym tracą. Na skutek obecnej sytuacji wiele firm już się zamknęło – mówi nasz rozmówca.

Komisja Europejska zauważyła problem

Okazuje się, że Komisja Europejska też dostrzegła problem, bo 21 sierpnia tego roku ogłosiła rozpoczęcie postępowania antydumpingowego przeciwko firmom sprowadzającym nielegalną sklejkę z Rosji. Zrobiła to m.in. na wniosek firm z Polski, zrzeszonych w konsorcjum Woodstock.

Nasz wniosek dotyczy jednak nie tylko Kazachstanu, ale także Turcji. Rosyjska sklejka trafia do Polski, ale także do innych krajów UE również poprzez ten kraj – mówi Wojciech Miszkin, prezes firmy Sklejka Orzechowo.

– Komisja Europejska po rozpatrzeniu naszego wniosku stwierdziła, iż istnieją wystarczające dowody uzasadniające wszczęcie dochodzenia. Dodatkowo ogłosiła, że zostaną o nim powiadomione także władze Turcji, Kazachstanu i Rosji. Moim zdaniem Unia Europejska opracuje teraz odpowiednie procedury, które umożliwią badanie historii pochodzenia sklejki, która trafia na rynki UE – mówi Miszkin.

KE już wcześniej nałożyła na Rosję cła antydumpingowe

Rosyjscy producenci sklejki mogli stosować dumping cenowy już 2020 roku. Wówczas konsorcjum Woodstock po raz pierwszy złożyło wniosek w tej sprawie. W jego wyniku tego KE rozpoczęła postępowanie antydumpingowe i nałożyła w 2021 roku na Rosję cła antydumpingowe.

Po dokładnym dochodzeniu, które zakończyło się przed dwoma laty, Unia Europejska wprowadziła cła ochronne na import rosyjskiej sklejki brzozowej, której niskie ceny szkodziły także przemysłowi UE – tłumaczy money.pl inny przedstawiciel drzewnego sektora.

Przypomina, że w momencie, gdy wybuchła wojna na Ukrainę, nałożono dodatkowo na Rosję i Białoruś sankcje, które objęły swoim zakresem drewno oraz produkty z drewna, w tym sklejkę. Od wybuchu wojny drewno pochodzące z Rosji i Białorusi jest wwożone na teren UE nielegalnie, bo pochodzi z terenów objętych działaniem konfliktu zbrojnego.

To jednak nie koniec regulacji obowiązujących na rynku drewna. Firmy handlujące drewnem muszą także przestrzegać rozporządzenia "EU Timber Regulation" (EUTR), które od 2015 r. zabrania wprowadzania do obrotu nielegalnie pozyskanego drewna.

Eksport sklejki z Kazachstanu i Turcji do Polski może być więc jednoczesnym złamaniem trzech regulacji: przepisów dotyczących ceł antydumpingowych, sankcji oraz rozporządzenia EUTR.

"Kontrole handlu drewnem są oparte na ryzyku"

Tymczasem ogólna sytuacja branży drzewnej coraz bardziej się pogarsza. Na początku sierpnia informowaliśmy o liście otwartym do premiera Mateusza Morawieckiego, który napisały przedsiębiorstwa z przemysłu drzewnego. Firmy apelują w nim o wpływanie na politykę sprzedażową Lasów Państwowych, które dostarczają im kluczowego surowca.

Autorzy listu otwartego uważają także, że "Mamy najdroższe drewno w Europie". Według nich to właśnie rosnący koszt surowca sprawia, że wytwarzane w Polsce produkty są coraz mniej konkurencyjne.

– Sytuacja firm działających w branży drzewnej na pewno byłaby znacznie lepsza, gdyby Polska kontrolowała obrót drewnem. Tak się nie dzieje – słyszymy od naszych rozmówców.

Jak pisaliśmy w money.pl, kontrola Inspekcji Ochrony Środowiska, która z urzędu nadzoruje obrót drewnem, jest w praktyce iluzoryczna, a kary za nielegalny handel drewnem są za niskie. Nie przekraczają 5 tys. zł.

Na naszą publikację zareagował resort klimatu. Zdaniem ministerstwa Polska wypełniła swoje obowiązki, "wpisując w ustawę o inspekcji ochrony środowiska wymagane uprawnienia oraz określając wysokość kar w ustawie o lasach".

Resort przyznaje jednak, że nasze prawo jest dziurawe, bo nielegalne pozyskanie drewna traktowane jest jedynie jako wykroczenie.

Ministerstwo odniosło się także do zarzutów, że kary za nielegalny handel drewnem są za niskie. Tłumaczy to tym, że polski przemysł drzewny składa się z małych przedsiębiorstw, o niewielkim kapitale, zatrudniających do dziewięciu osób. "Wysokość kar została określona, mając powyższe na uwadze" – informuje.

Dla UE nielegalny handel drewnem to poważny problem

Według unijnych danych niemal jedna trzecia drewna znajdującego się na europejskim rynku pochodzi z nielegalnych wycinek. Wartość tego handlu, który obejmuje także przestępczość zorganizowaną, może wynosić nawet 15 mld euro rocznie.

Dla UE problem nielegalnego handlu jest na tyle poważny, że w czerwcu 2023 r. Parlament Europejski przyjął specjalną rezolucję w tej sprawie. Wezwał w niej państwa członkowskie do "przyjęcia odpowiednich środków egzekwowania prawa".

Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl