Zaczęło się, co prawda niewinnie. RPP uzasadniając dzisiejszą 50 pkt. obniżkę poziomu głównych stóp procentowych oraz utrzymanie neutralnego nastawienia w polityce pieniężnej podała, że kierowała się brakiem zagrożeń dla przyszłego poziomu inflacji. Rada poinformowała również, że zdecydowała się obniżyć z 4-6 proc. do 2-4 proc. cel inflacyjny na ten rok. Takiego samego poziomu inflacji spodziewa się ona również w roku 2003.
Panikę na rynku wywołały jednak słowa prezesa NBP, który powiedział, że deficyt budżetowy na rok 2003 w wysokości 40 miliardów złotych może pogorszyć sytuację finansów publicznych. Leszek Balcerowicz podkreślił, że konflikt wokół NBP oraz RPP wpływa niekorzystnie na klimat inwestycyjny w Polsce. Szef Rady dodał również, że ewentualne, przyszłe obniżki stóp procentowych będą dokonywane drobniejszymi krokami. Nasza waluta zareagowała gwałtownym osłabieniem. Kurs dolara do złotego wzrósł do powyżej 4,06. Cena euro po raz pierwszy od 18 października 2000 r. wzrosła powyżej 4 złotych, sięgając poziomu 4,02. Odchylenie naszej waluty od parytetu powędrowało w okolice minus 6 proc.
O godz. 17.05 jeden dolar wyceniany był na 4,0565 złotego, a jedno euro na 4,0178 złotego (odchyl.– 5,98 proc.). Naszym zdaniem gwałtowne załamanie notowań naszej waluty może oznaczać nadejście kolejnych fatalnych sesji. Spadki indeksów za oceanem oraz krytyczne uwagi prezesa NBP odnośnie przyszłorocznego budżetu mogą doprowadzić do szerokiej realizacji zysków na polskim rynku. Niewykluczone, że cena dolara w takim przypadku przekroczy 4,15 a kurs euro do złotego znajdzie się w okolicach 4,10.
