"Złoty, podobnie jak inne waluty z krajów emerging markets, zaczął się osłabiać jeszcze wczoraj. Dziś wszystko zależy od eurodolara i tego, czy zostanie przebity poziom 1,2180 dolara za euro" - powiedział Marcin Turkiewicz, dealer walutowy z BRE Banku.
Według dealera BRE Banku, na osłabienie walut w krajach rozwijających się mogła mieć wpływ decyzja Banku Centralnego RPA o obniżeniu stóp procentowych o 50 pkt bazowych, co przyczyniło się do osłabienia randa, a także takich walut jak forint, korona czy złoty.
Około godz. 9.30 euro wyceniano na 4,4250 zł wobec 4,4040 zł w czwartek, a dolara na 3,6250 zł wobec 3,60 zł.
Euro kosztowało 1,2205 dolara, wobec 1,2233 dolara w czwartek po południu.
Rynek walutowy i rynek długu koncentruje się na dzisiejszych danych o PKB w strefie euro, amerykańskich cenach produkcji przemysłowej, deficycie handlowym, wskaźniku nastrojów konsumentów w USA podawanym przez uniwersytet z Michigan oraz czeka na poniedziałkowe dane o inflacji w Polsce w lipcu.
O 9.30 rentowność obligacji dwuletnich spadła do 7,78 proc. z 7,80 proc. w czwartek, pięcioletnich do 7,70 proc. z 7,73 proc., a dziesięcioletnich do 7,40 proc. z 7,42 proc.
Zdaniem Tomasza Zdyba, analityka w Pekao SA, do spadku rentowności przyczynił się wzrost cen niemieckich obligacji.
"Bundy rozpoczęły dzień z rentownością niższą o kilka punktów bazowych niż wczoraj i to znalazło odzwierciedlenie w rentowności polskich papierów" - powiedział Zdyb.
