Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Przełom na przełomie roku?

0
Podziel się:

Niewielka płynność na rynku złotego w końcówce grudnia (ok. 4 razy mniejsza przy „normalnych” obrotach w wysokości ok. 2 mld USD) miała wspierać złotego. Tak też się stało. Ostatni tydzień roku przyniósł kolejne rekordy, a kurs dolara spadł nawet poniżej psychologicznego poziomu 3 zł! Nowy ośmioletni dołek kursu USD/PLN wynosi 2,96, a blisko dwuletnie minimum dla EUR/PLN – 4,05. W nowym roku, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki sytuacja się odmieniła. Szybko odrabiający za granicą straty dolar wymusił przecenę złotego, jak również polskich akcji i obligacji. Kurs euro sięgnął 4,14 zł, a dolara 3,13 zł.

RYNEK KRAJOWY

Niewielka płynność na rynku złotego w końcówce grudnia (ok. 4 razy mniejsza przy „normalnych” obrotach w wysokości ok. 2 mld USD) miała wspierać złotego. Tak też się stało. Ostatni tydzień roku przyniósł kolejne rekordy, a kurs dolara spadł nawet poniżej psychologicznego poziomu 3 zł! Nowy ośmioletni dołek kursu USD/PLN wynosi 2,96, a blisko dwuletnie minimum dla EUR/PLN – 4,05. W nowym roku, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki sytuacja się odmieniła. Szybko odrabiający za granicą straty dolar wymusił przecenę złotego, jak również polskich akcji i obligacji. Kurs euro sięgnął 4,14 zł, a dolara 3,13 zł.
Bardzo duże wzmocnienie złotego w ostatnich miesiącach spędza sen z powiek wielu polskich eksporterów, niepokoi także coraz bardziej przedstawicieli władzy. Krzysztof Rybiński z NBP wskazał, że przynajmniej część umocnienia złotego wynika z czynników spekulacyjnych, a z analiz banku centralnego wynika, że aprecjacja złotego o 1 pkt proc. kosztuje 0,15 proc. wzrostu PKB, jednocześnie przyczyniając się do spadku inflacji o 0,2 proc. Wiceprezes NBP jest jednak optymistą i uważa, że wzrost PKB w 2005 r. wyniesie w granicach 4,5 – 5,5 proc. Przypomniał także o zaplanowanym na styczeń spotkaniu rządu i NBP, które będzie dotyczyło kreślenia drogi Polski do strefy euro.
W podobnym tonie, już w nowym roku, wypowiedział się minister finansów Mirosław Gronicki, który uznał, że jeśli złoty jeszcze szybko się umocni, będzie to stanowiło zagrożenie dla gospodarki. Eksporterzy powinni jednak w dalszym ciągu kontynuować działalność, ale odbiłoby się to na ich zyskach.
Na przekór tym opiniom doradca ekonomiczny prezydenta Witold Orłowski stwierdził, że do lata 2005 r. kurs euro może spaść do 3,80 zł, choć nie powinien już przekroczyć tego poziomu. Prof. Orłowski wezwał RPP do obniżek stóp procentowych, stawiając aprecjację złotego na równi ze wzrostem restrykcyjności polityki pieniężnej.
Szanse na obniżki stóp procentowych rosną i bez „zaklęć” doradcy prezydenta, a decydujące znaczenie może mieć publikowana w lutym nowa projekcja inflacji. O takiej możliwości wspomniał nawet znany z „jastrzębiego” nastawienia Dariusz Filar z RPP, który uważa, że spadek inflacji powinien nastąpić w II kwartale przyszłego roku. Dodatkowo presję inflacyjną tłumi bardzo silny złoty. Członek RPP nie widzi jednak przesłanek do dużych obniżek stóp w najbliższym czasie. Tzw. naturalna stopa procentowa wynosi dla Polski ok. 4 proc., cel inflacyjny NBP to 2,5 proc., a główna stopa procentowa to 6,5 proc., stąd nawet w przypadku znacznego spadku inflacji stopy mogą spadać wyraźnie niżej niż wskaźnik CPI.
Publikowane w przedostatnim dniu roku dane o deficycie obrotów bieżących za październik okazały się bardzo dobre. W porównaniu z deficytem z września w wysokości 334 mln EUR, zanotowano nadwyżkę na poziomie 234 mln. Wyraźnie niższy był też deficyt handlowy, który spadł z 326 do 15 mln EUR. Rynek nie dał jednak wiary takim wynikom eksportu, dane te są bardzo często znacznie rewidowane, poza tym dopiero w dwóch kolejnych miesiącach miesiliśmy do czynienia z bardzo dużym umocnieniem polskiej waluty.
Pierwszy tydzień nowego roku przyniósł osłabienie złotego, które przyjęło dosyć gwałtowny charakter. Po spokojnej sesji w poniedziałek, w kolejnych dniach tygodnia kursy euro, a zwłaszcza dolara w szybkim tempie wspięły się na najwyższe poziomy od kilkunastu dni. Cena kosztującego jeszcze niedawno poniżej 3 zł dolara wzrosła do 3,13 a euro sięgnęła 4,14. Pozostawiło to po sobie złe wrażenie, gdyż równocześnie mocno straciła warszawska giełda i taniały polskie obligacje. Wsparciem dla taniejącego złotego okazała się jednak dość udana aukcja obligacji dwuletnich, w środę (05.11).
Rynki na moment zelektryzowała informacja o przedterminowej spłacie zadłużenia Polski (w wysokości 12,3 mld EUR) wobec Klubu Paryskiego (państw wierzycieli). Cała operacja będzie jednak polegała tylko na restrukturyzacji zadłużenia – na rynkach zagranicznych zostaną wyemitowane obligacje w EUR, USD i JPY, z których wpływy posłużą do spłaty długu.
Pod koniec tygodnia złoty odrobił część start, a inwestorzy czekali na dane z amerykańskiego rynku pracy. Okazały się one niejednoznaczne, ale dolar zaczął tracić, co doprowadziło do umocnienia złotego.
W piątek o godz. 14.45 euro kosztowało 4,0825 zł, a dolar 3,0860 zł.

Rekomendacje:
Podstawową kwestią dla dalszego rozwoju sytuacji jest czy „środkowoeuropejska choroba” (spadki kursów i giełdowych indeksów w Europie Centralnej) okaże się tylko krótkotrwałym zjawiskiem czy będzie oznaczała ochłodzenie nastawienie do tego regionu wśród inwestorów. Patrząc na polityczne przepychanki na naszej scenie politycznej można spekulować, że czas najsilniejszych poziomów złotego jest na razie za nami. Do dalszego ruchu w górę konieczne jest jednak przebicie ważnych oporów: 4,14 dla EUR/PLN i 3,14 dla USD/PLN.

RYNEK MIĘDZYNARODOWY
Dolar odbił się od dna

Rok 2005 na międzynarodowych rynkach walutowych rozpoczyna się od silnego odreagowania dolara. Praktycznie wszystkie waluty świata zaczęły tracić do waluty amerykańskiej. Również rynki surowcowe, a szczególnie miedź, aluminium i złoto, poddają się tej fali pozytywnego sentymentu dla dolara. Ale zanim do tego doszło, na bardzo płytkim międzyświątecznym rynku spekulanci obniżali wartość waluty amerykańskiej do rekordowo niskich poziomów. Kurs EUR/USD osiągnął swoje maksimum 30 grudnia późnym wieczorem, za jedno euro trzeba było zapłacić prawie 1,3670 dolara. Po rynku krążyły plotki o dużych pozycjach opcji walutowych, wygasających właśnie 30 grudnia, które generowały wypłatę przy przełamaniu bariery 1,3700. Poziom ten został jednak obroniony i od tego momentu kurs EUR/USD zaczął gwałtownie spadać. Wystarczyło pięć dni roboczych, aby euro straciło 5 centów, i kurs spadł do poziomu 1,3170. Podobnie kształtowała się sytuacją na pozostałych głównych parach walut: GBP/USD zwyżkował do końca roku, chociaż już nie
tak dynamicznie, jak przed świętami, kiedy to osiągnął swoje maksimum w okolicy 1,9560. Od tego czasu kurs spada, ale najostrzejszy ruch w dół funt (cable) zaliczył w pierwszych dniach 2005 roku, dotykając poziomu 1,8690.
USD/JPY w omawianym okresie wzrósł z poziomu 102,40 do 105,20. Ciekawie w ostatnim tygodniu 2004 r. i pierwszym 2005 r. zachowywał się kurs EUR/JPY. Na fali wzmacniania euro i ogólnej słabości jena, osiągnął on swoje historycznego maksimum w okolicy 141,60, a później zaczęła się ostra realizacja zysków sprowadzająca kurs do 137,80. Ponieważ spadek EUR/USD został poprzedzony ruchem w dół właśnie EUR/JPY, mówi się, że było to jedną z przyczyn rozpoczęcia korekty na bardzo silnym euro. Również kurs EUR/GBP zniżkuje po ostatnich historycznych szczytach.
Słabości dolara pod koniec roku towarzyszył właściwie brak ważnych makroekonomicznych danych. Jedynymi poważnymi figurami były grudniowy indeks zaufania konsumentów podawany przez Conference Board oraz sprzedaż domów na rynku wtórnym. Przed końcem roku nastroje z reguły się poprawiają, nic więc dziwnego, że indeks w grudniu wzrósł (102,3 pkt), ale i tak nie pomógł dolarowi. Również sprzedaż domów na rynku wtórnym była lepsza od prognoz (6,95 mln). W ten sposób znaczny spadek ilości rozpoczętych budów i sprzedaży nowych domów nie został potwierdzony.
Z początkiem roku powróciły jak bumerang oczekiwana podwyżek stóp procentowych, przeprowadzanych zarówno przez FED jak i Ludowy Bank Chin. Z przypadku tego pierwszego powodem są obawy o wzrost oczekiwań inflacyjnych, ten drugi musi aktywnie, aczkolwiek ostrożnie myśleć o schładzaniu galopującej gospodarki Państwa Środka. Ze Stanów docierały z kolei indeksy ISM za grudzień, w których z punktu widzenia rynków walutowych najważniejsze są subindeksy zatrudnienia. Zarówno w indeksie produkcyjnym, jak i usług odnotowano spadek tych subindeksów. Dodatkowo raport Challengera informował, że z 104,5 do 109 tys. zwiększyła się ilość planowanych zwolnień.
Tygodniowa zmiana na rynku pracy w USA pokazała znaczny wzrost ilości bezrobotnych (364 tys. – prognozowano 331 tys.). To największy przyrost od września 2004 r.
Wszystkie te dane nie nastrajały optymistycznie przed raportem z rynku pracy o zmianie zatrudnienia w sektorze pozarolniczym, który jest uważany za najważniejszy dla rynków finansowych.
Lekceważąc wszelkie sygnały płynące z innych danych, oczekiwania były jednak dobre. Rynek spodziewał się przyrostu zatrudnienia o 175,000, opublikowano 157,000, a więc lekko poniżej prognoz. Rynek pomimo bardzo nerwowych ruchów nie zareagował zdecydowanym ruchem w jakimkolwiek kierunku.
Na koniec pierwszego tygodnia nowego roku: EUR/USD wynosil 1,3200, GBP/USD 1,8830, USD/JPY 104,05

Rekomendacje:
Od początku roku dolar systematycznie rośnie w siłę, a inne waluty praktycznie bez walki oddają wcześniejsze zyski. Świadczy to o dłuższym horyzoncie obecnej korekty. W najbliższych tygodniach powinniśmy zobaczyć atak dolara na kluczowe wsparcie na poziomie 1,3050. Na koniec bieżącego kwartału dla kursu EUR/USD prognozujemy poziom 1,2900.

komentarze walutowe
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)