Inwestorzy nie są aktywni w ostatnich dniach starego roku. W czwartek, według handlujących walutą, lepsze niż się spodziewano dane o bilansie płatniczym, nie wpłynęły na wycenę złotego, który skończył dzień lekko umocniony wobec dolara i słabszy wobec euro.
Kupujący pod koniec dnia musieli zapłacić za dolara 2,991 złotego, za euro 4,076 złotego, czyli odpowiednio o 0,4 gr mniej i 1,1 gr więcej niż w środę wieczorem.
"Rynek kompletnie nie zareagował na dane NBP. Jutro transakcje będą zwierane przez 2-3 godziny, ale inwestorzy będą pewnie głównie zamykać pozycje" - powiedział Marek Cherubin, diler Banku BPH.
Dodał, że na początku roku pomału obroty będą się zwiększać i jest prawdopodobne, że w styczniu dojdzie do korekty.
"Na początku roku może będzie jeden dzień spokoju, ale patrząc na to, co działo się w poprzednich latach, to nie można wykluczyć, że w styczniu będziemy mieli do czynienia ze słabszym złotym" - dodał.
Zaskakująco dobre dane o saldzie obrotów bieżących zachęciły inwestorów do nabywania papierów.
"Od dłuższego czasu nic się nie dzieje. Publikacja tych danych przy normalnych obrotach na rynku mogłaby wprowadzić więcej zamieszania. Rynek nie działa jednak pełną parą. Teraz raczej przeszło to bez większego echa, ale nastrój poprawił się" - powiedział Wojciech Labryga z BGŻ.
Dochodowość obligacji dwuletnich OK1206 spadła do 6,20 proc. z 6,23 proc., a dziesięcioletnich do 5,78 proc. z 5,79 proc. w środę wieczorem. Rentowność papierów pięcioletnich wzrosła o 2 pb. do 6,15 proc.
Ekonomiści spodziewali się na rachunku obrotów bieżących deficytu w wysokości 41 mln euro. Jednak dane NBP zaskoczyły rynek, bo okazało się, że nadwyżka w obrotach bieżących w październiku wyniosła 234 mln euro.
