Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

To był burzliwy tydzień na rynku walutowym

0
Podziel się:

Ten tydzień był fatalny dla naszej waluty, która straciła wyraźnie na wartości. Kurs EUR/PLN wzrósł z okolic 4,0550 zł do 4,0960 zł, a USD/PLN z 3,21 zł do 3,2720 zł.

Ten tydzień był fatalny dla naszej waluty, która straciła wyraźnie na wartości. Kurs EUR/PLN wzrósł z okolic 4,0550 zł do 4,0960 zł, a USD/PLN z 3,21 zł do 3,2720 zł. W trakcie „krytycznego” piątku kursy były jeszcze wyższe. Za jedno euro płacono nawet 4,1350 zł, a za dolara 3,30 zł.

Inwestorzy likwidowali pozycje na złotym w ślad za pogarszającymi się nastrojami w regionie. Wcześniejsza decyzja o obniżce ratingu dla Węgier, a także poniedziałkowa, nieco „interwencyjna” podwyżka stóp procentowych przez tamtejszy bank centralny i wiele krytycznych uwag odnośnie rządowego projektu zmniejszenia ogromnego deficytu budżetowego, doprowadziły do osłabienia się forinta do najniższego poziomu w historii względem euro (282,20). Z kolei na Słowacji inwestorzy wyprzedawali tamtejszą walutę po zwycięstwie lewicowo-populistycznego ugrupowania Smer w ostatnich wyborach parlamentarnych. To doprowadziło do wzrostu obaw, iż nowy rząd zaprzepaści dotychczasowy dorobek reform i opóźni przyjęcie europejskiej waluty. Warto przypomnieć, ze po-wyborczy impas utrzymywał się także na Czechach. Osłabienie dotknęło nie tylko nasz region – wyprzedawana była turecka lira, a także południowoafrykański rand, czy nowozelandzki dolar.

Na złotym apogeum wyprzedaży zbiegło się z odwołaniem minister finansów, Zyty Gilowskiej na fali oskarżeń o kłamstwo lustracyjne. Jej następcą został Paweł Wojciechowski, dotychczasowy doradca premiera, który nie jest szerzej znany na rynkach finansowych. Wprawdzie Kazimierz Marcinkiewicz zapewnił, że dotychczasowy kierunek polityki fiskalnej będzie kontynuowany, to jednak wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego z PIS ukazuje obawy, że nowy minister może być uległy naciskom politycznym. Nietrudno się domyśleć, kto jest jej adresatem – ostatnie dni pokazały, że swoją pozycję wyraźnie stara się umocnić Samoobrona, a wybory samorządowe odbędą się już za kilka miesięcy.

Wsparciem dla złotego stały się jednak dane makroekonomiczne. Ponad 19,1 proc. r/r dynamika produkcji przemysłowej i 13,7 proc. r/r sprzedaży detalicznej, sprawiają, że wzrost gospodarczy w II kwartale będzie wyższy niż oczekiwano i wyniesie 5 proc. r/r. W ostatnich dniach swoją prognozę wzrostu finansów na ten rok podniósł resort finansów. Pomału rośnie jednak presja inflacyjna, co sprawia, że w perspektywie roku coraz bardziej prawdopodobna staje się podwyżka stóp procentowych.

*Rynek międzynarodowy *
Miniony tydzień przyniósł umocnienie się dolara na rynkach światowych, chociaż główny ruch dokonał się w jego końcówce. W piątek po południu za jedno euro płacono 1,2515 dolara. Stało się tak, mimo, że rynek nie otrzymał nowych, silnych sygnałów świadczących o wzroście presji inflacyjnej w Stanach Zjednoczonych. Wypowiedzi członków FED (było ich stosunkowo mało) nie okazały się bardziej „jastrzębie” – wszyscy zgodnie przyznawali, że wskaźniki inflacji bazowej znajdują się powyżej akceptowalnych poziomów, co nie było żadnym zaskoczeniem. Dodatkowo, jak można było zauważyć podczas poniedziałkowej wypowiedzi Jacka Guynna z Atlanty, FED starał się przesunąć akcenty w stronę innych kwestii, chociażby odwiecznego problemu wysokich deficytów. Względnie niewiele było także publikacji danych makroekonomicznych. Uwagę zwrócił ponad 5 proc. wzrost nowych budów w maju (do 1.957 mln z 1.849 mln), chociaż jego znacznie umniejszył nieznaczny spadek liczby wydanych pozwoleń (do 1.932 mln z 1.950 mln). Zaniepokoiły natomiast
informacje o 0,6 proc. m/m spadku wskaźników wyprzedzających w gospodarce w maju, a także kolejny słaby odczyt dynamiki zamówień na dobra trwałego użytku w tym samym okresie. Wyniósł on „minus” 0,3 proc. m/m. To wszystko sprawia, że coraz więcej inwestorów zaczęło obawiać się spowolnienia amerykańskiej gospodarki w perspektywie najbliższych kwartałów. Fakt ten nie przeszkodził w umocnieniu dolara, gdyż rosły oczekiwania na podwyżki stóp procentowych przez amerykański bank centralny. Coraz więcej uczestników rynku poza planowaną na 29 czerwca b.r. podwyżką do poziomu 5,25 proc., spodziewa się także podwyżki na posiedzeniu 8 sierpnia, wskazując na nadal utrzymującą się presję inflacyjną. Z oceną tego scenariusza warto bedzie jednak zaczekać do czwartkowego komunikatu FED po posiedzeniu, który pokaże jak członkowie banku centralnego podchodzą do problemu inflacji. Warto przypomnieć słowa Bena Bernanke z ubiegłego miesiąca, kiedy zeznając przed Kongresem powtórzył on to, co kiedyś wielokrotnie słyszeliśmy z ust
Alana Greenspana – „bank centralny nie może ignorować ruchów na rynku akcji, nieruchomości i innych cen aktywów”.

W minionym tygodniu siła dolara wynikała także z faktu coraz bardziej pogarszających się nastrojów na rynkach wschodzących. Coraz gorsze perspektywy fiskalne i zamieszanie polityczne sprawiło, że fundusze transferowały kapitały w kierunku bezpiecznych amerykańskich aktywów. Z kolei informacje, jakie napływały z Japonii umocniły „zielonego” w relacji do jena. Zamieszanie prezesa Bank of Japan w aferę i spekulacje wokół jego odejścia, a także wzrost napięcia politycznego wokół Korei Północnej, nie pomagały japońskiej walucie. Przedstawiciele BoJ nie dali także jasnych sygnałów, co do terminu zakończenia polityki niskich stóp procentowych. Z kolei dane makroekonomiczne, jakie napłynęły ze strefy euro nie stanowiły wyraźnego impulsu zachęcającego do zakupów. Negatywnie został odebrany kwietniowy (0,2 proc. m/m) spadek zamówień w przemyśle, a wypowiedzi przedstawicieli Europejskiego Banku Centralnego z samym Jean-Claude Trichetem na czele, były w zasadzie kopią tego, co można było usłyszeć wcześniej,
potwierdzając kontynuację akomodacyjnej polityki pieniężnej (czyli wyważonych podwyżek stóp procentowych).

dziś w money
komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
TMS Brokers
KOMENTARZE
(0)