Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

To był dobry okres dla złotego

0
Podziel się:

Miniony tydzień przyniósł dalsze osłabienie amerykańskiego dolara, które zostało zapoczątkowane jeszcze 29 czerwca b.r. po publikacji zaskakującego dla uczestników rynku komunikatu po posiedzeniu FED. W piątek po południu za jedno euro płacono 1,2830 dolara, wobec 1,2790 tydzień temu.

Miniony tydzień przyniósł dalsze osłabienie amerykańskiego dolara, które zostało zapoczątkowane jeszcze 29 czerwca b.r. po publikacji zaskakującego dla uczestników rynku komunikatu po posiedzeniu FED. W piątek po południu za jedno euro płacono 1,2830 dolara, wobec 1,2790 tydzień temu.

Rynek międzynarodowy:

Opublikowane w ostatnich dniach dane makroekonomiczne pokazały, że amerykańska gospodarka zaczyna spowalniać. Oba odczyty indeksów ISM, uznawanych za mierniki aktywności, okazały się w czerwcu gorsze od oczekiwań. W ujęciu dla przemysłu odnotowano spadek do 53,8 z 54,4, a dla usług z 60,1 do 57,0. Niższe były także subindeksy cen płaconych, co może sugerować powolne, ale jednak wygasanie presji inflacyjnej. Dla rynku kluczowe były jednak piątkowe, comiesięczne dane z rynku pracy, które okazały się rozczarowujące. W czerwcu amerykańska gospodarka utworzyła tylko 121 tys. nowych miejsc pracy w sektorach pozarolniczych wobec prognozowanych przez rynek 185 tys. Do góry zrewidowano dane za maj (z 75 tys. do 92 tys.), chociaż to raczej „marna” pociecha, gdyż opublikowany w połowie tygodnia niezależny raport firmy ADP sugerował odczyt na poziomie 368 tys.

Zeszłotygodniowe dane pokazały, że szanse na sierpniową podwyżkę stóp procentowych przez FED wciąż maleją. Tyle, że warto przytoczyć czwartkową wypowiedź wiceprezesa FED, Donalda Kohna. Przyznał on, że bank centralny ma świadomość ryzyka, z jakim mogą wiązać się dalsze mocne podwyżki stóp procentowych, ale takie działanie wydaje się być słuszne z punktu widzenia rosnącego, globalnego ryzyka inflacji. To pokazuje, że FED nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i przyszły tydzień może przynieść umocnienie amerykańskiego dolara. Patrząc w kalendarium nie można wykluczyć, że wsparciem staną się dane o deficycie handlowym w maju. Ruch ten można będzie traktować jednak w ramach odreagowania, niż powrotu do mocnego dolara w kolejnych tygodniach. Przemawia za tym sytuacja w strefie euro, a także w Japonii.

Opublikowane w ostatnich dniach dane makro z Eurostrefy okazały się bardzo dobre. Mowa tutaj zwłaszcza o wskaźnikach PMI, które były lepsze od prognoz. W przypadku sektora usług pokonany został nawet poziom 60 pkt., co pokazuje, że gospodarka przyspiesza. W takiej sytuacji „nerwowe” sygnały ze strony Europejskiego Banku Centralnego nie powinny zbytnio dziwić. W miniony czwartek stopy procentowe pozostały wprawdzie nie niezmienionym poziomie 2,75 proc., ale podczas konferencji prasowej Jean Claude Trichet dał do zrozumienia, iż kolejnej podwyżki można spodziewać się już 3 sierpnia b.r. podczas „roboczego” posiedzenia ECB. W jego słowach ponownie znalazło się stwierdzenie o konieczności zachowania „czujności”, dodatkowo wzmocnione przez przymiotnik „szczególnej”. Wymowę tych słów osłabiło jednak końcowe stwierdzenie, że nie ma, co liczyć na zwiększenie skali podwyżek, która ostatnio wynosiła 25 p.b. Mimo tego na rynku oczekuje się teraz co najmniej dwóch decyzji do końca roku. Z kolei w Japonii coraz częściej
mówi się o tym, że Bank of Japan zakończy w przyszłym tygodniu politykę niskich stóp procentowych, za czym przemawiałyby ostatnie dane o inflacji CPI. Nie można jednak wykluczyć, że BoJ postanowi zaczekać na kolejne dane makroekonomiczne.

Rynek krajowy:

Miniony tydzień przyniósł umocnienie naszej waluty, chociaż w drugiej połowie tygodnia zauważalna była już chęć realizacji zysków. Należy jednak odnotować, iż kurs EUR/PLN spadł do poziomu 4,0250 zł z 4,0760 zł tydzień wcześniej, a USD/PLN do 3,1380 zł z 3,1906 zł. Tym samym złoty zyskał najmocniej z walut naszego regionu po publikacji mniej „jastrzębiego” komunikatu FED w końcu czerwca. Sprawdziły się tym samym nasze wcześniejsze prognozy mówiące o tym, że nasza waluta będzie największym beneficjentem tego ruchu z racji dobrej sytuacji w gospodarce i „względnie” lepszej sytuacji politycznej w porównaniu z naszymi sąsiadami. Do poprawy klimatu, zwłaszcza na rynku długu, przyczyniły się także informacje odnośnie perspektyw inflacyjnych. Wiceminister finansów, Stanisław Kluza nie wykluczył, że wskaźnik cen konsumpcyjnych w najbliższych miesiącach ukształtuje się na nieco niższym poziomie, niż to zakładano wcześniej. Odnosząc się do wzrostu płac przyznał on, iż nie stanowi on zagrożenia, dopóki wydajność pracy
rośnie szybciej. Przed przedwczesnym biciem na „alarm” w kwestii ryzyka wyraźniejszego wzrostu inflacji przestrzegł także wiceprezes NBP, Krzysztof Rybiński.

Mimo, że przyszły tydzień będzie obfitował w publikacje danych makroekonomicznych (bilans C/A i inflacja), to jednak nie liczylibyśmy na ich pozytywny wpływ na złotego. Dobre dane są po części zdyskontowane, a cieniem na naszym rynku, a także całym regionie może znów położyć się polityka. Mimo, że populiści, którzy objęli w ostatnich dniach władzę na Słowacji zapowiedzieli, że przyjęcie euro w 2009 r. pozostanie priorytetem, to inwestorzy będą uważnie obserwować, czy nie skończy się to na pustych deklaracjach. Z kolei czeski minister finansów przyznał ostatnio, że przyszłoroczny deficyt budżetowy może okazać się wyższy, niż to wcześniej zakładano. Sprawę pogarsza także fakt, iż do tej pory nie udało się wyłonić nowego rządu w Pradze, co jest naturalną koleją rzeczy po przeprowadzonych wyborach parlamentarnych. Cały czas negatywną prasę mają także Węgrzy i chyba tylko sam premier Guyrcsany wierzy w powodzenie planu redukcji ogromnego deficytu budżetowego. Do tej „politycznej wirówki” może już wkrótce dołączyć
także i Polska. Powtarzane wielokrotnie przez Andrzeja Leppera słowa, że już wkrótce może dojść do rekonstrukcji rządu, a także czwartkowe spotkanie premiera Marcinkiewicza z Donaldem Tuskiem, mogą budzić poważne obawy, czy obecny gabinet utrzyma się nawet do końca wakacji. Sprawa Zyty Gilowskiej i ostatnie zamieszanie wokół odwołania szczytu weimarskiego, przyczyniły się do pogorszenia klimatu politycznego. Niepokój mogą także budzić deklaracje ze strony PiS o konieczności zmiany tzw. rekomendacji „S” wydanej przez Komisję Nadzoru Bankowego, co może zostać odebrane, jako próba wyraźnej ingerencji w sektor bankowy.

Podsumowując, nadchodzący tydzień najpewniej przyniesie umocnienie dolara na świecie i osłabienie złotego.

komentarze walutowe
dziś w money
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
TMS Brokers
KOMENTARZE
(0)