Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

To był dobry tydzień dla dolara

0
Podziel się:

Miniony tydzień przyniósł po raz pierwszy umocnienie się amerykańskiej waluty po kilku tygodniach jej nieprzerwanej deprecjacji. W efekcie kurs EUR/USD po ustanowieniu maksimum w poniedziałek 15 maja na poziomie 1,2971 spadł na koniec tygodnia do poziomu 1,2705.

Miniony tydzień przyniósł po raz pierwszy umocnienie się amerykańskiej waluty po kilku tygodniach jej nieprzerwanej deprecjacji. W efekcie kurs EUR/USD po ustanowieniu maksimum w poniedziałek 15 maja na poziomie 1,2971 spadł na koniec tygodnia do poziomu 1,2705 (dane z godz.16:56). Dolar zyskał dzięki wyprzedaży na rynkach wschodzących i pogorszeniu się sytuacji na rynku surowców (na początku tygodnia), a także danych o wyższej inflacji konsumenckiej w USA, które napłynęły w środę. Okazało się, iż w kwietniu wskaźnik CPI wzrósł o 0,6 proc. m/m, a bez uwzględnienia zmian cen żywności i energii o 0,3 proc. m/m. Natychmiast powróciły obawy odnośnie dalszego zaostrzenia polityki monetarnej, zwłaszcza w kontekście zaplanowanego na 28-29 czerwca b.r. posiedzenia amerykańskiego FED-u. Biorąc jednak pod uwagę pozostałe figury ekonomiczne, jakie napływały na rynek w ostatnim czasie można być nieco sceptycznym i nie dziwi fakt, że rynek nadal wycenia prawdopodobieństwo zwyżki stóp do poziomu 5,25 proc. na mniej niż 50
proc. Napływające dane były mieszane – mieliśmy niższy od oczekiwań odczyt wskaźnika PPI core, przy wyższej dynamice produkcji przemysłowej, co sugeruje, że wpływ drożejących nośników energii pozostaje ograniczony. Z kolei wcześniejszy spadek indeksu nastrojów konsumenckich Uniw. Michigan, a także podane w tym tygodniu gorsze dane o cotygodniowym bezrobociu (wzrost do najwyższego poziomu od października ub.r.) i ponad 5 proc. m/m spadku nowych inwestycji budowlanych powodują, że fundamenty amerykańskiej gospodarki pomału pogarszają się i bank centralny na pewno zwróci na to uwagę. Nie bez znaczenia jest także pogorszenie się koniunktury na nowojorskiej giełdzie, która jest uznawana za pewien barometr gospodarki.

Co zatem tak naprawdę wpłynęło na umocnienie się amerykańskiej waluty? Przyczyn należy szukać w nadmiernej aprecjacji euro, a poniekąd także i jena. W minioną środę francuski minister finansów, Thierry Breton stwierdził, że należy uczynić wszystko, aby powstrzymać nadmierny wzrost wspólnej waluty względem dolara. Niezadowolenie wyraziło także niemieckie ministerstwo gospodarki. Dodatkowo rynek po „cichu” zaczyna także spekulować o tym, że Europejski Bank Centralny może nieco wstrzymać się z podwyżkami euro z racji zbyt szybkiej aprecjacji euro w ostatnich tygodniach. W miniony piątek rynek zaskoczyła także wypowiedź szefa japońskiego banku centralnego (BoJ), który przyznał, że nie rozważa obecnie zakończenia polityki niskich stóp procentowych. Stało się tak mimo, że dane o wzroście gospodarczym w kraju Kwitnącej Wiśni w I kwartale okazały się lepsze od oczekiwań.

Wydarzenia na rynkach międzynarodowych w dużej mierze determinowały także zachowanie się złotego, który stracił na wartości w ciągu ostatniego tygodnia przy sporej zmienności notowań i emocji na rynku. Apogeum wyprzedaży przypadło na czwartek, kiedy to za jedno euro płacono powyżej 3,98 zł, a za dolara powyżej 3,1150 zł. Pod koniec tygodnia złoty odzyskał jednak wigor i tydzień kończymy na poziomach 3,940 zł dla euro i 3,10 zł dla dolara (dane z godz. 16:56)

Wpływ na naszą walutę miało przede wszystkim zachowanie się walut rynków wschodzących, które traciły na wartości. Akceleratorem stała się wyprzedaż tureckiej liry, która rozpoczęła się jeszcze 8 maja b.r. Jednak jej skala nie przeszła bez echa (w pewnym momencie 15 proc. osłabienia), co doprowadziło do sytuacji, iż w pewnym momencie „w panice” zamykane były pozycje na wszystkich rynkach określanych jako emerging markets. Do tego nałożyło się jeszcze pogorszenie się klimatu na rynku surowców. W połowie tygodnia doszły do tego obawy o dalsze zaostrzenie polityki monetarnej w USA. W takiej sytuacji dane makroekonomiczne pozostały niejako w cieniu, chociaż wyraźnie pokazują, że na zmiany poziomu stóp procentowych w Polsce nie ma, co liczyć (zresztą w tym tonie wypowiadali się również przedstawiciele RPP). Obie figury (CPI i PPI) były wyższe od oczekiwań wynosząc odpowiednio 0,7 proc. r/r i 1,6 proc. r/r, przy nieoczekiwanym obniżeniu się dynamiki wzrostu produkcji przemysłowej w kwietniu do 5,8 proc. r/r. Gorsze
od oczekiwań były również deficyt C/A i handlowy, chociaż dynamika eksportu nadal pozostaje dosyć wysoka. Na plus dla złotego należy odnotować wypowiedź wiceministra finansów (S.Kluzy), który przyznał, że tegoroczny deficyt budżetowy może być niższy od 30,55 mld zł, a MF będzie kontynuował emisję obligacji na rynkach zagranicznych, starając się zainteresować polskimi papierami zupełnie nowych inwestorów. Inwestorzy liczyli także na uspokojenie się nastrojów w Turcji w związku z decyzjami tamtejszego rządu ws. reform finansów publicznych.

dziś w money
komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
TMS Brokers
KOMENTARZE
(0)